Co wynieśliśmy ze zdalnego nauczania?

16 września 2021

Rozliczenia po lockdownie

Co wynieśliśmy ze zdalnego nauczania?

16 września 2021

Co wynieśliśmy ze zdalnego nauczania?

Co wynieśliśmy ze zdalnego nauczania?

Rozliczenia po lockdownie

„I ja wiem, że popełniam dużo błędów, ale wtedy, na pociechę, myślę od razu o tych błędach, których nie popełniłam, a mogłam”… jako rodzic, dziadek, nauczyciel w czasie pandemii

W dobie rozliczeń po półtorarocznym lockdownie proponuję spojrzeć na ten czas z lekkim przymrużeniem oka. Jako niepoprawna optymistka (niemal jak zacytowana Ania z Zielonego Wzgórza) polecam subiektywny przegląd pandemicznych plusów. Niektóre z nich można z powodzeniem zaadaptować w każdym czasie i okolicznościach.

Śpiące królewny i królewicze w swoim żywiole

Budzik, pobudka, heroiczna bitwa z domownikami o łazienkę, szybkie śniadanie, poszukiwanie skarpetek do pary,  wyjazd z domu, korek… szkoła. Kolejne spóźnienie… Brzmi znajomo? Zapewne dla wielu rodzin tak! W czasie edukacji zdalnej nastąpiła totalna zmiana. Pobudka o 7.55? Bardzo proszę! Matematyka w piżamie – czemu nie? Najlepsze na świecie, babcine naleśniki pałaszowane w towarzystwie pani od przyrody? Oj tak… I obowiązkowe „kakałko” z panią od historii. Coś, co dotąd jawiło się jako niemożliwe, stało się rzeczywistością. Szczególnie spragnione snu nastolatki w końcu mogły się wyspać – korzyść nieoceniona. Jesienne deszcze i zimowe przymrozki nie robiły w tym czasie na nikim wrażenia (o tym, ile rękawiczek i czapek nie zostało lekceważąco pozostawionych w szatni czy bibliotece, nawet nie wspominam, może ktoś kiedyś poda szacunkowe dane). Zdaję sobie sprawę, że może to nie było szczególnie pedagogiczne, ale szczerze przyznam, że ja również odbyłam niejedno spotkanie służbowe online, będąc w szlafroku i bez makijażu (!).  

Apel: pozwólmy czasem naszym dzieciom na kontrolowane wagary. One też mogą być przeciążone zadaniami.

Bill Gates, Mark Zuckeberg, Elon Musk, Pawełek Kowalski…

Zastanawiam się, czy skutkiem pandemii, który odczujemy dopiero za kilka lat, nie będzie „wysyp” genialnych naukowców i wizjonerów technologicznych. W końcu nadszedł czas, kiedy Jaś, Staś albo Małgosia mogli wykazać się swoją teoretycznie mało potrzebną w czasie klasycznej nauki wiedzą. Edukacja zdalna to był wiatr w żagle dla dzieci, które Internet i technologie od dawna doskonale znają i stosują codziennie. Czasem wystarczyło im intuicyjnie połączyć informacje i doświadczenie, aby MS Teams czy Zoom okazały się niezbyt skomplikowaną i przyjazną przestrzenią do komunikacji. Przyznajmy się, ile razy, niby mimochodem, zapytaliśmy syna, córkę, wnuczka, „gdzie nacisnąć”, żeby coś zadziałało? Co więcej, z ich wiedzy korzystali również nauczyciele – niejednokrotnie słyszałam zachwyt, że ten „od zawsze cichutki Pawełek” tylko czekał, żeby podpowiedzieć, jak przesłać plik czy uruchomić filmik podczas lekcji. Domyślam się, że pewność siebie i poczucie własnej wartości wzrosła w tym czasie u wielu nieśmiałych dzieci. 

Apel: dajmy więcej przestrzeni dzieciom w  domu i w szkole, by częściej mogły popisać się swoimi umiejętnościami. Kto wie, czy dzięki temu, za 15-20 lat nasz Pawełek nie zostanie pierwszym kapitanem statku eksplorującego niezbadane rejony kosmosu?

Strach już nie miał wielkich oczu

„Kasiu, znów nie nauczyłaś się tego wierszyka. Ola potrafiła, Jaś potrafił. A ty? Co z tobą?” Za każdym razem, kiedy byłam świadkiem podobnej sytuacji w szkole mojego dziecka, miałam ochotę powiedzieć nauczycielowi kilka konkretnych zdań (i nie byłoby to miłe zdania). Niestety, mimo licznych szkoleń, prób uświadomienia, jak bardzo krzywdząca jest taka ocena, nadal podobne słowa padają podczas lekcji, zawstydzając „winowajcę”. Czy podczas pandemii sytuacja się zmieniła? Raczej nie. To uczniowie się zmienili i w najprostszy z możliwych sposobów – poprzez wyłączenie kamery lub całkowite rozłączenie – wychodzili z lekcji. Zamykam oczy, a stresor znika. Czy tacy nauczyciele zmienią swoje metody po powrocie do szkoły stacjonarnej? Wątpię. Jednak nasze dzieci będą już inne, dojrzalsze. Liczę też, że dzięki wsparciu najbliższych, którzy zapewne nie raz tłumaczyli młodym ludziom, że ocena w szkole nie jest miarą wartości człowieka i jego sukcesów w życiu, oraz że każdy ma prawo do błędu i nie powinien być porównywany z innymi, dziecko będzie potrafiło spokojniej reagować.

Apel: doceniajmy nasze dzieci i ich wysiłek, a nie świadectwa z paskiem.

Edukacyjna kreatywność potrafiła urzekać

Podobno nic tak bardzo jak trudne sytuacje, nie rodzi kreatywności. Po pierwszym szoku, jaki przeżyliśmy podczas wiosennego lockdownu w 2020 r., druga i trzecia fala były czasem, kiedy duża część nauczycieli i uczniów postawiła na wszechstronny rozwój i nieszablonowe podejście do nauczania i uczenia się.  To, co zaoferował nam internet, wręcz przerosło oczekiwania. Można było czerpać z tych możliwości garściami, wystarczyło chcieć. Zapewne większa odpowiedzialność za naukę spoczywała teraz na uczniach (nauczyciel nie mógł już wymusić odpowiedzi pod tablicą), ale przecież od lat postulowaliśmy samoregulację w uczeniu, kiedy nauczyciel jest „tylko” przewodnikiem po świecie wiedzy. Bonusem pandemii były również ułatwione kontakty z nauczycielami, np. poprzez Messengera. Wielu nieśmiałych (lub roztargnionych) uczniów wolało zapytać o coś nie na forum klasy, a właśnie poprzez komunikator.

Apel: pozostańmy świadomie w świecie online, niezależnie od sytuacji. Wspólnie obejrzany spektakl czy nowoczesne aplikacje bardziej zmotywują do nauki niż niejedna klasówka.

Cicho wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie… po powrocie do stacjonarnej szkoły?!

Nikt nie krzyczał, nie biegał wokół, nie popychał, nie podstawiał nogi (przypadkiem przecież), nie płakał z tęsknoty za mamą. Bo mama była obok. Nie można zapominać o wielu dzieciach, również tych ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, które podczas pandemii były szczęśliwe, mogąc w spokoju uczyć się we własnym domu. Nic nie rozpraszało ich uwagi, mogły skupić się na swoich potrzebach. Specjaliści, nauczyciele i rodzice zastanawiają się teraz, czy powrót do tradycyjnej szkoły nie będzie dla nich zbyt dużym szokiem.

Apel: Spróbujmy zainicjować wzajemną pomoc koleżeńską w nauce, która dodaje skrzydeł zarówno pomagającemu, jak i  osobie wspomaganej. Jedno dziecko wzmacnia swoją samoocenę oraz kompetencje emocjonalne, interpersonalne i społeczne, drugie doświadcza wsparcia, które motywuje i daje nadzieję.

A na zakończenie coś z zupełnie innej beczki. Coś dla mam i babć, ojców i dziadków. Lekarze medycyny estetycznej z całego świata informują, że ich gabinety przeżywają teraz złote czasy. Rozmowy przez mały ekran w laptopie ułatwiły komunikację w czasie izolacji, ale niestety dzięki nim zaczęliśmy dostrzegać swoje mankamenty urody: krzywy nos, kurze łapki… Stąd kolejki w gabinetach. Nowy „trend” nazwano „zoom boom”.

Apel: Pamiętając, że samoocena polskiej młodzieży jest najgorsza w całej Europie, odpuśćmy! Nauczmy nasze dzieci, że piękno tkwi w mądrości i doświadczeniu, że nasze ciało musi być przede wszystkim zdrowe – niezależnie od tego, ile zmarszczek „wychwyci” kamera podczas ewentualnego, kolejnego lockdownu.

Zwieńczeniem niech będzie kolejna mądrość Ani: „Pamiętaj, że wszystko można zacząć od nowa. Jutro jest zawsze świeże i wolne od błędów”, a my, bogatsi o kolejne doświadczenia, będziemy potrafili je wykorzystać w stosownym czasie i we właściwy sposób.

Małgorzata Gasik


Redakcja photo
Redakcja

Data utworzenia: 16 września 2021