Dobre tradycje nigdy nie przestają być potrzebne

16 września 2021

O tradycjach

Dobre tradycje nigdy nie przestają być potrzebne

16 września 2021

Dobre tradycje nigdy nie przestają być potrzebne

Dobre tradycje nigdy nie przestają być potrzebne

O tradycjach

Tradycje to formy życia gotowe do podzielenia przez różne generacje. Istnieją dlatego że natura ludzka jest społeczna - jako jednostki jesteśmy niesamowystarczalni, potrzebujemy wzajemnej pomocy, w tym i pouczenia czy podpowiedzi co do spraw najważniejszych w życiu. Ta podpowiedź idzie zaś nie wyłącznie od ludzi żyjących obok, lecz może zwłaszcza od tych, którzy żyli przed nami. Wtedy podpowiedź przestaje mieć twarz ludzi, z którymi konkurujemy lub których czasami podejrzewamy o interesowność - za to staje się głosem spoza aktualnych pól spornych, jakby głosem arbitra, który przychodzi sponad głów dzieci i rodziców.

Podpowiedzi zawarte w tradycjach pomagają nam ukierunkować życie. A równocześnie tradycje dają poczucie, że rozumiemy się z przeszłymi pokoleniami, mamy wspólny “język” nie tylko ze współczesnymi. Gdy spośród rozmaitych starych przedmiotów “po dziadkach” bierzemy do codziennego użycia coś co jest równocześnie stare i wciąż spełnia swą rolę (np. kapelusz, fotel, szal czy pierścionek), nasza codzienność zostaje rozświetlona długim trwaniem, pamięcią o ludziach, szacunkiem i miłością do nich, rozważaniem własnej drogi.

Tradycje są bardziej formami obyczaju niż pojęciami - chociaż w obyczajach zawarte są najważniejsze pojęcia o życiu, jego celu i zadaniach, o jego spełnieniu. W ten sposób nawet najtrudniejsze pojęcia - na miarę najtęższych głów - stają się własnością wszystkich, którzy uczestniczą w zawierającej je tradycji. Mali i duzi, wykształceni i mniej uczeni, skłonni do namysłów i nastawieni na działanie - wszyscy po swojemu biorą udział w ponadpokoleniowej formie życia, która chroni wspólne dobro.

Dotyczy to oczywiście rodziny. Ma ona swoją tradycję rodzinną - która w naszym świecie chrześcijańskim nie jest już "tradycją rodową", tylko dziedzictwem przychodzącym od poprzedzających nas i wciąż krzyżujących się ognisk rodzinnych naszych babć i dziadków. To z powodu tego dodawania się różnych historii domowych nasze tradycje rodzinne są niemal zawsze wielobarwne. Ponadto do wnętrza rodzin wchodzi tradycja większej społeczności, np. tradycja narodowa. To te małe i duże tradycje czynią z rodziny prawdziwy Dom, coś więcej niż aktualne miejsce życia wspólnoty "nuklearnej".

Pewne tradycje są nam dane bardzo wcześnie i mocno wpływają na nas od dzieciństwa. Inne odkrywamy dopiero z czasem. To naturalne, że nieustannie konfrontujemy z sobą różne elementy tradycji, tradycje małe i wielkie - i w ten sposób stajemy się sobą. Istnieje tu zresztą pewna hierarchia dóbr: gdy młodzi ludzie w pewnym momencie buntują się wobec wyborów swoich rodziców, czynią to najczęściej w imię nie tylko limitów swego etapu rozwoju, ale i w imię radykalnie ujętych tradycji. W normalnym biegu rzeczy młodzi w pewnym momencie “egzaminują” starszych z moralnej szczerości praktykowanych tradycji (np. nie do zniesienia będzie dla nich skrzętne ustawianie “dodatkowego nakrycia” w Wigilię, jeśli nie idzie za tym realna pomoc potrzebującym).

Tradycje - jeśli nie zepchniemy ich do poziomu folkloru - mają funkcję ochronną i mobilizującą: osłaniają (powinny!) najsłabszych oraz napominają do tego, co niezbędne a trudne. Świętowanie Bożego Narodzenia jest przecież ostrzeżeniem przed lekceważeniem dobra dziecka i rodziny, a np. Święto Niepodległości - nauką o obowiązku i poświęceniu, pracy obywatelskiej dla własnego narodu i państwa. W tradycji rodzinnej, bliższej i dalszej, uczcimy tych, którzy dali przykład takiej dobroci i cnoty.

Zatem tam gdzie jest jakaś społeczność i dobro wspólne, niezbędne są dostępne wszystkim tradycje. Wbrew pozorom tradycje nie są alternatywą dla własnego rozumu poszczególnych ludzi - lecz podpowiedzią dla niego, dawaną zanim rozum sam odkryje nawet rzeczy oczywiste pod słońcem.

Wraz z osobistym rozwojem człowiek może oraz powinien zgłębiać tradycje własnym rozumem i podejmować je własną decyzją. Wtedy zaczynamy odróżniać dwa elementy tradycji: jej odniesienie do nadrzędnego celu wpisanego w człowieczeństwo oraz konkretnych sposobów zmierzania do niego. Oczywiście te drugie są podporządkowane pierwszemu, i tak je należy widzieć czy porządkować. Gdy w młodości słyszałem jeszcze o obyczaju wiejskim, że pierwszy łan zbóż kosi się ręcznie (a dopiero następne już maszyną), było dla mnie jasne, że ten obyczaj nie jest ważny sam w sobie - lecz razem ze swoim na poły sakralnym rytuałem, od znaku krzyża przed pierwszym ruchem kosy wprowadza nas w inne myślenie o człowieku, jego celu, służbie. Takie znaki tradycji zmieniają się, ale niektóre zachowują swoją lekcję długo. 

Zauważyłem, że wraz z upływem lat inaczej patrzę na pamiątki rodzinne - które zresztą  w międzyczasie co najmniej podwoiły się wraz z dziedzictwem mojej żony. Gdy co kilka lat zdarza się spędzić dzień na przeglądaniu “starych szuflad”, przyglądam się tam trochę czemuś innemu, zadają inne pytania, trochę czegoś więcej chcę się dowiedzieć o ludziach ze zdjęć. Interesuje mnie trochę mniej to - co już wiem - że jeden miał herb, a drugi sklep, zaś trzeci, najbogatszy, był chłopem; że budowali swe domy, tracili majątki, uczestniczyli w konspiracjach albo byli poczciwymi zjadaczami chleba. Itd. Interesuje mnie to czy to wszystko co otrzymywali ze swych domów i z ojczyzny niosło ich ku życiu szlachetnemu lub przynajmniej przeszkodziło w prowadzeniu życia zbyt miałkiego. Owszem, jako chrześcijanina interesuje mnie bardzo to czy tamci chrześcijanie z mojego Domu szli drogą do szczęśliwej wieczności.

Dobre tradycje nigdy nie przestają być potrzebne - zwłaszcza sprawdzają się gdy trzeba się komunikować z innymi we wspólnym dobru. Ale oczywiście trwa także proces subtelnego oczyszczania tradycji z jej zrogowaceń i skleroz, czyli z elementów wtórnych i ściśle związanych z jakimś już nieistniejącym problemem. Niewątpliwie pewne elementy tradycji obumierają - natomiast tradycje trwają, zachowują ciągłość. To delikatna sprawa, i przypomina ostrożną pracę rozważnego leśnika w puszczy - a nie planowanie ogrodów wersalskich. Czy mogą istnieć tradycje złe, czyli takie których należy się pozbywać, zamiast je podtrzymywać? Tak, nie każda partykularna tradycja jest święta i szlachetna. Z historii znamy przypadki utrwalonych obyczajów, które należało wykorzenić (wspomnijmy tylko: wielożeństwo naszych przodków w czasach Mieszka I, zemsta rodowa, składanie ofiar z ludzi przez Azteków, oparcie porządku społecznego na niewolnictwie…). Dlatego np. w Nowym Testamencie czytamy, jak święty Paweł ostrzega przed siłą złych tradycji - ale przecież równocześnie i on, i inni Apostołowie dają też pewną tradycję, utrwalony przekaz o Jezusie i zbawieniu. Istnieją więc dobre i złe tradycje - ale nie istnieje życie ludzkie bez tradycji.

Paweł Milcarek


Redakcja photo
Redakcja

Data utworzenia: 16 września 2021