Wychowanie dzieci to nie tylko dylematy wychowawcze, ale – jak prawdopodobnie wie znaczna część Czytelników – również ekonomiczne. By nie przysłoniły one radości płynącej z życia dzielonego z najbliższymi, warto zawczasu nauczyć się optymalnego gospodarowania naszymi finansami.
Autor, przed którym postawiono zadanie opisania sposobów na zarządzanie domowym budżetem, może pójść drogą własnych doświadczeń, opartych na konkretnych, sprawdzonych „w boju” działaniach, lub bazować na autorytecie profesorów ekonomii i znanych blogerów finansowych. W niniejszym materiale spróbuję wykorzystać obie te drogi – opiszę, co z pomysłów profesorów i blogerów sprawdziło się w realnym działaniu i pozwoliło mojej rodzinie opanować chaos w domowych finansach.
Wybór narzędzi
Jest to subiektywny wybór narzędzi i sposobów na „ogarnięcie” budżetu, który stanowi efekt wieloletnich poszukiwań, prób i błędów.
Pierwszym koniecznym krokiem w kierunku rozpoczęcia na poważnie kontroli domowych finansów jest stworzenie mapy wydatków domowych, w skrócie MWD. Musimy wiedzieć w szczegółach, na co wydajemy swoje środki, aby móc zidentyfikować obszary, w których pieniądze „przeciekają” nam niezauważenie. Mapę uzupełniamy przez miesiąc obrachunkowy, czyli od wypłaty do wypłaty. Formę ogranicza tylko nasza wyobraźnia; ja sam zastosowałem prostą tabelkę w popularnym arkuszu kalkulacyjnym, podzieloną na wiersze odpowiadające dniom w miesiącu i kolumny z nazwami grup wydatków.
Zidentyfikowanie wydatków
Uzgodniliśmy w rodzinie, że grupy wydatków podzielimy na: jedzenie, chemia i lekarstwa, kultura, ubranie i zabawki, rachunki, kredyty, długi, jedzenie na mieście, inne. To oczywiście tylko przykładowy podział, najlepiej stworzyć własny, uwzględniający rodzinną specyfikę. Po miesiącu wypełniania będziemy mieli świadomość, na co wydajemy najwięcej i czy czujemy, że ten wydatek jest wart jego ponoszenia. MWD powinna być osią naszych działań zmierzających do ograniczenia zbędnego odpływu środków z portfela.
Po wykonaniu pierwszego kroku przechodzimy do kolejnego, czyli zidentyfikowania wszystkich wydatków abonamentowych. Uwzględniamy abonamenty telefoniczne całej rodziny, ilość doładowań telefonów na karty pre-paid, miesięczne wydatki na dostęp do internetu, abonament RTV, opłaty za platformę cyfrową i – co szczególnie ważne – opłaty za platformy streamingowe i usługi, które automatycznie obciążają naszą kartę kredytową/płatniczą. Proponuję zrobić solidny przegląd tych wydatków, bo może się okazać, że z wielu usług w ogóle nie korzystamy, wielu pakietów TV nie oglądamy, wielu platform nie odwiedzamy, a miesięcznie płacimy na nie kilkadziesiąt albo kilkaset złotych. Nam udało się na rezygnacji z niepotrzebnych pakietów czy zdublowanych usług oszczędzić miesięcznie około 200 zł!
Analizując wydatki na jedzenie, zauważyliśmy, że najwięcej pieniędzy „ucieka”, kiedy robimy często drobne zakupy na bieżąco. Dobrym rozwiązaniem okazało się wspólne planowanie większych miesięcznych zakupów z uwzględnieniem wszystkich życzeń dotyczących jadłospisu. Dzięki temu można było zaoszczędzić i czas i konkretną kwotę na zakupach, nabywając – często w promocji – większe ilości potrzebnego nam jedzenia. Na dużych jednorazowych zakupach oszczędzaliśmy w miesiącu nawet do 400 złotych przy dwojgu dorosłych i jednym dziecku, które wciągaliśmy w tworzenie listy. Przy okazji najtańszym możliwym sposobem możemy zrealizować konieczne wydatki z zakresu ubrań, chemii i lekarstw, jeśli zażywamy jakieś regularnie.
Aby opanować niekontrolowane wydatki na codzienne zakupy artykułów, których nie da się kupić na miesięczny zapas (pieczywo, świeże warzywa, nabiał), proponuję, posługując się MWD, wypłacić dobrze skalkulowaną gotówkę w banknotach 10 i 20 zł, podzielić ją na części odpowiadające tygodniom w miesiącu i korzystać z nich podczas porannego „wypadu po bułki”. W ogóle zachęcam do częstszego korzystania z gotówki (o czym szerzej za chwilę). Można dzięki niej trzymać większą pieczę nad wydatkami. Widok topniejących rezerw banknotów działa jak mocny hamulec na niekontrolowane wydatki.
Największym zaskoczeniem może być kolumna w MWD pokazująca wydatki na jedzenie na mieście. W skali miesiąca potrafi to być nawet około 500 zł i więcej! Jeśli z powodu stylu życia nie jemy wyłącznie na mieście, to większość wydatków z tej kolumny można drastycznie ograniczyć. Żeby nie odmawiać sobie przyjemności wyjścia raz na jakiś czas do restauracji, proponuję wspólnie ustalić budżet na jedno porządne wyjście na dobre jakościowo jedzenie w ulubionym miejscu. Zaplanujmy z góry menu i odłóżmy odpowiednią ilość gotówki na ten cel. Stosując tę metodę w mojej rodzinie zyskaliśmy dodatkowe 200 złotych oszczędności w porównaniu z miesiącami, gdy tego nie kontrolowaliśmy.
Eksperyment
Warto zrobić w jednym miesiącu eksperyment. Po zrealizowaniu wszystkich przelewów i zostawieniu na koncie środków na stałe zlecenia i polecenia zapłaty pozostałą gotówkę wypłacamy w jak najmniejszych nominałach, idealnie, by były to same banknoty 50 zł. Gotówkę dzielimy na części odpowiadające tygodniom pozostałym do następnego wpływu środków. Można zrobić to za pomocą tradycyjnych kopert. W każdym tygodniu będziemy mieli do wydania określoną ilość pieniędzy, której nie będzie można przekroczyć, a jeśli tak się stanie, przekroczenie odbędzie się kosztem kolejnych tygodni. Mało która „procedura” uczy tak skutecznie dyscypliny wydatkowej! Okazuje się, że kiedy widzimy, jak nasz zapas „pięćdziesiątek” się kurczy, mniej jesteśmy skłonni do ulegania pokusom zakupów niepotrzebnych rzeczy. Dzięki takiemu potraktowaniu wolnych środków miesiąc w miesiąc znajdowałem w kopertach niewykorzystane 200–300 złotych.
Zarządzanie rachunkami i długami
Najtrudniej zarządzać rachunkami i długami – tu przydadzą się pieniądze zaoszczędzone na opisanych wyżej wydatkach. Zdarzały się miesiące, w których dzięki opisanym wyżej zabiegom udawało się nam wspólnie zaoszczędzić 700–900 złotych, nie głodując ani niezbyt sobie czegokolwiek odmawiając. Część z tych pieniędzy dobrze jest wykorzystać na spłatę zobowiązań, uregulowanie zaległości, zlikwidowanie uciążliwych długów, spłacenie kart kredytowych, chwilówek czy nadpłacenie kredytu hipotecznego. Nasza portmonetka bardzo nam za to po kilku miesiącach podziękuje. Proponuję też zrobić eksperyment z rachunkami za prąd. W tym roku nie płaciłem ich zgodnie z harmonogramem co dwa miesiące, a co miesiąc średnio połowę. Mój portfel mniej odczuł comiesięczny przelew do zakładu energetycznego na 150 zł niż jednorazowo na 250–300 zł. Płaciłem 150 zł, nie oglądając się na rzeczywiste rachunki. Okazało się w listopadzie, że mamy 270 zł nadpłaty! W grudniu więc już nie przelewam, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczę na zakup prezentów świątecznych. Powyższe rady nie są rzecz jasna panaceum na opanowanie domowego budżetu. Proszę je potraktować jako punkt wyjścia do znalezienia własnej drogi dostosowanej do Waszej, Drodzy Czytelnicy, specyfiki codziennych wydatków. Każdemu jednak, bez względu na warunki, w jakich żyje, radzę rzetelnie przygotować Mapę Wydatków Domowych, gdyż niezależnie od dalszych działań w kierunku uporządkowania rodzinnych finansów zawsze warto mieć świadomość, na co naprawdę wydajemy nasze pieniądze.