Gdy dzieci dorastają

31 marca 2022

Jak radzić sobie z dorastaniem dzieci.

Gdy dzieci dorastają

31 marca 2022

Gdy dzieci dorastają

Gdy dzieci dorastają

Jak radzić sobie z dorastaniem dzieci.

Gdy dzieci dorastają, następuje jeden z trudniejszych okresów rodzicielstwa, o którym rzadko rozmawiamy. Oczywiście bunt dwulatka czy nastolatka bywają ciężkie, jednak kolejne etapy rodzicielstwa wiążą się z konkretnymi wyzwaniami. Właśnie dlatego warto bliżej się im przyjrzeć. Co powinniśmy wiedzieć o tym etapie rozwoju więzi rodzicielskiej?

Młodzi dorośli i kidults

Jeszcze sto lat temu człowiek stawał się dorosły o wiele wcześniej. Z dziecka stawał się młodzieńcem lub panną – osobą odpowiedzialną, o statusie bliskim osobie dorosłej. W niektórych przypadkach przejście od dzieciństwa do dorosłości następowało bardzo wcześnie. Spektakularnym przykładem jest Jadwiga Andegaweńska, która została ukoronowana w listopadzie 1382 roku. Miała wtedy osiem (lub według niektórych źródeł dziewięć) lat. Co prawda przez pewien czas, ze względu na jej małoletność, rządy w jej imieniu sprawowali możnowładcy, jednak nie ustanowiono regenta, ponieważ, jak donosi kronikarz Jan Długosz: „wszystko, co mówiła lub czyniła, znamionowało sędziwego wieku powagę”.  Gdy miała lat dwanaście, wyszła za mąż, a mając lat 13 stanęła na czele wyprawy rycerstwa polskiego, by odzyskać zajętą przez Węgrów Ruś Czerwoną, w tymże roku złożył jej hołd lenny hospodar mołdawski Piotr I.

Oczywiście to przykład ekstremalny, z reguły wejście w świat dorosłych następowało w wieku kilkunastu lat. Warto w tym kontekście zdać sobie sprawę, że pojęcie nastolatka pojawiło się stosunkowo niedawno. Słowo teenager zostało użyte w roku 1941 w „Readers Digest” w USA, gdyż w wyniku zmian społecznych powstało zapotrzebowanie na termin opisujący to nowe zjawisko.  W Polsce określenie nastolatek weszło do użycia jeszcze później – po raz pierwszy w 1959 roku w tekście Autentyczny widz, zamieszczonym przez Władysława Kopalińskiego w niedzielnym wydaniu „Życia Warszawy".

Dziś ten beztroski okres korzystania z przywilejów dziecka przedłuża się coraz bardziej. Powstało pojęcie kidults,  czyli „dzieci-dorosłych" – osób mimo pełnoletniości pozostających na utrzymaniu rodziców. Trend ten jest niezwykle rozpowszechniony w Japonii, jednak pojawia się też i w Polsce. Dlatego właśnie podstawowym wyzwaniem jest pomoc młodym dorosłym w staniu się prawdziwie dorosłymi.

Zadanie podstawowe – przetnij pępowinę finansową

Skuteczne przygotowanie do samodzielności i odpowiedzialności związanej z dorosłością zaczyna się, gdy dziecko jest nastolatkiem. Warto nastolatka uczyć zarządzania swoimi finansami – pokazać zalety planowania wydatków i powstrzymywania się od zakupów impulsowych, nakłonić do robienia wykazu swoich wydatków z podziałem na kategorie.

Tak przygotowane dziecko łatwiej osiągnie samodzielność finansową. Zamiast kieszonkowego młody dorosły (np. student) może otrzymywać wsparcie w postaci, np. opłacenia ubezpieczenia zdrowotnego, opłacenia akademika lub nawet kosztów studiów lub korzystania z rodzinnych planów subskrypcji na różne usługi. Rodzice mogą mu pomóc znaleźć doraźną pracę na czas studiów, jednak nie powinni całkowicie utrzymywać.

Rozpoznaj i uznaj różnice

Przecięcie pępowiny oznacza pozwolenie na samodzielność w zakresie decyzji. Mogą się nam nie podobać, mamy prawo o tym mówić, jednak nie możemy już stawiać wymagań co do konkretnych decyzji. Warto rozmawiać o tym, że od teraz  (choć oczywiście będziemy pomagać w pokonywaniu trudności) główna odpowiedzialność za decyzje spada na młodego dorosłego i nie pojawi się mama lub tata, by wyciągnąć z kłopotów, jak za czasów zabaw w piaskownicy.

Oczywiście warto dzielić się mądrością, jednak już teraz z relacji równych sobie osób – jak bardziej doświadczony przyjaciel mniej doświadczonemu przyjacielowi. To różnica w postawie, która oznacza też otwarcie na przyjmowanie przyjacielskiej krytyki z ust dziecka. Tess Brigham, terapeutka rodzinna, ujęła to trafną metaforą: z przełożonego stajesz się konsultantem swojego dziecka.

Stawiaj na nowo granice

Jeśli młody dorosły nadal mieszka w domu rodzinnym, potrzebne jest na nowo ustalenie rodzinnych zasad – taki a taki wkład młodego dorosłego w prace domowe (czy utrzymanie domu), taki a taki zakres nieakceptowanych zachowań. Na przykład, choć nie możemy dziecku zakazać palenia papierosów, możemy wprowadzić zasadę „żadnego palenia papierosów w naszym domu”. Stawianie nowych granic oznacza też, że po raz kolejny zapewniamy o naszej bezwarunkowej miłości dla dziecka.

Róbcie razem przyjemne rzeczy

Dorosłość nie oznacza, że nie wolno już wam się razem bawić. Warto kontynuować dobre tradycje rodzinne dotyczące wspólnych rytuałów czy wspólnego hobby. Co więcej – akurat takie aktywności warto zachować, jak długo to wam odpowiada. Każdy z nas potrzebuje dziecięcej radości i budowania poczucia wspólnoty przez dobry czas spędzony razem.

Szczególną uwagę warto zwrócić na rodzinne spotkania i tradycje. Dopóki dziecko nie założy własnej rodziny, różnego typu święta i uroczystości rodzinne powinny być rzeczywiście miejscem i okazją do spotkań i wspólnego świętowania. Gdy pojawi się mąż, żona, dzieci – będzie czas na kolejne zmiany, na przykład spędzanie świąt w odrębnej rodzinie. Warto za to wypracowywać wtedy kolejne rodzinne tradycje. Zamiast wspólnej Wigilii – spotkanie przy cieście w okresie Bożego Narodzenia.

Radzenie sobie z toksycznym uwiązaniem

Mówi się, że psycholodzy lubią grzebać ludziom w dzieciństwie, jednak naprawdę to, co wtedy się dzieje, wywiera wpływ na resztę życia. To we wczesnym dzieciństwie doświadczamy (lub nie) tak zwanego bezpiecznego przywiązania. Jeśli czujemy się kochani przez rodziców (zwłaszcza mamę) zyskujemy poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości. Problem powstaje, jeśli ktoś dorosły nie czuje się w pełni wartościowy i rozpaczliwie poszukuje oznak miłości u innych osób. W takiej niezdrowej sytuacji dziecko staje się numerem jeden, a mąż lub żona schodzi na drugi plan, nie potrafiąc zaspokoić potrzeb emocjonalnych współmałżonka. Rezultat? Córka czy syn zostają obarczeni zadaniem bycia rodzicem swojego rodzica – pocieszania go, obdarowywania miłością i opieką. Jeżeli układ się nie zmienia, dziecko wkracza w dorosłość właśnie jako ktoś emocjonalnie uwikłany, niezdolny do wejścia w prawdziwie głęboką więź z innymi. Staje się niewolnikiem na łańcuchu emocjonalnego uzależnienia. Każda próba uzyskania niezależności kończy się głębokim poczuciem winy i lękiem.

Jeżeli w chwili osiągnięcia przez dziecko dorosłości odkrywamy swoje emocjonalne uzależnienie, potrzebne są stanowcze kroki.  Pierwszym zadaniem jest przyznanie, że nie jest tak idealnie, jak by mogło wyglądać z zewnątrz. Nasza relacja nie jest realną miłością między dwiema dorosłymi i niezależnymi osobami a emocjonalnym splątaniem opartym na lęku przed samotnością i poczuciem winy.

Obie osoby muszą nauczyć się prawdziwej miłości. W tym może pomóc dobry psychoterapeuta, ale też mądry przewodnik duchowny. Nie ma jednego rozwiązania dla każdego. W każdym przypadku jednak warto pracować nad tym, by nauczyć się kochać prawdziwie, niezaborczo, niesamolubnie. Warto nad tym pracować, bo zamiast lęku przed odejściem ukochanej osoby pojawia się prawdziwa radość z jej obecności i pełen ufności spokój, gdy jej nie ma.

Bogna Białecka


Redakcja photo
Redakcja

Data utworzenia: 31 marca 2022