Powszedni dzień życia przeciętnego człowieka składa się z dwóch elementarnych części: pracy i wypoczynku. Wypoczynek zaś nierzadko – zwłaszcza gdy kończy się tydzień pracy – przybiera postać zabawy. Dążenie do przyjemności płynącej z zabawy jest czymś naturalnym i powszechnym.
Eutrapelia, aby zabawa była dobra
Dla wychowania istotne jest, by to naturalne pragnienie przyjemności z zabawy realizowało się w umiejętności zabawy dobrej, odpowiedniej dla człowieka. Czym się ona charakteryzuje, odkryli już starożytni Grecy. Umiejętność dobrej zabawy była dla nich cnotą (sprawnością), którą określano mianem eutrapelia (gr. żartobliwość, wesołość). Eutrapelia należy do grupy cnót pochodzących od umiarkowania (bliska jest skromności). Chodzi w niej więc o zachowanie pewnej miary, by z jednej strony uniknąć przesady w zabawie – błazeństwa, a z drugiej – nie pozostać na poziomie nieokrzesania i braku ogłady (co wyróżnia ludzi gardzących rozrywką oraz tych, którzy reagują gniewem, gdy słyszą żarty na swój temat).
Obecnie zabawa jest tematem często podejmowanym przez nauki dotyczące wychowania. Określenia „pedagogika zabawy” (subdyscyplina pedagogiki) czy „psychologia zabawy” można spotkać w wielu czasopismach i publikacjach. Zabawa posiada walory, które pozwalają czynić z niej metodę wychowawczą, edukacyjną czy terapeutyczną. I właśnie w takich aspektach jest badana i wykorzystywana. To wszystko jednak nie zastępuje cnoty eutrapelii, bez której nie ukształtuje się człowiek pełny (moralnie piękny), usprawniony w każdym wymiarze.
Nowe zjawisko – homo ludens
Współczesna kultura coraz wyraźniej nabiera charakteru kultury ludycznej (łac. ludus – zabawa, gra, także widowiska, igrzyska publiczne). Rozrywka (zabawa) zatacza coraz szersze kręgi w życiu społeczeństw, mnożą się formy zabaw, nadaje się im wymiar masowy i obejmują dziedziny dotąd uznawane za sfery powagi – jak nauka czy życie religijne. Dawny człowiek twórca – homo creator – stał się konsumentem i to w znacznej mierze konsumentem zabawy, co w efekcie doprowadziło do powstania nowego typu człowieka – homo ludens: wesołego konsumenta. Niemiecki poeta i filozof Fryderyk Schiller (twórca Ody do radości) jest autorem powiedzenia, że człowiek jest tylko wtedy całkowicie człowiekiem, gdy się bawi. W postawie homo ludens tkwi jednak niebezpieczeństwo uczynienia zabawy i rozrywki sensem i celem życia. I to niestety już dziś można zaobserwować.
Zabawowy styl życia i jego konsekwencje
Wielu zwłaszcza młodych ludzi żyje „od weekendu do weekendu”, powszednie dni zwykłych obowiązków to tylko czekanie na piątek po południu. Bo wtedy zaczyna się „jazda” – upragniony czas zabawy. Często ci ludzie w ciągu tygodnia ciężko pracują, ale właściwie dlatego, że praca – zło konieczne – zapewnia konsumpcję na wysokim poziomie i szaloną zabawę. Imprezy z zabawą, która nie zna granic (również moralnych), dla pełnej dyskrecji odbywają się np. na wynajmowanych – na dzień lub dłużej – statkach. Po wszystkim przychodzi, często nieprzytomny, poniedziałkowy poranek, którego nie da się lubić.
Postępująca „karnawalizacja kultury” wpływa również na nasze dzieci, młodsze i starsze. Stawia wyzwania przed rodzicami – jednym z nich jest problem niedojrzałości młodych, ich zatrzymania na poziomie płytkiego lub głębokiego infantylizmu, który jest w jakiejś mierze ucieczką przed odpowiedzialnością i podejmowaniem decyzji. Syndrom Piotrusia Pana – wiecznego dziecka – staje się coraz bardziej widoczny u dorastającej młodzieży. Włoski autor książki Niedojrzałość. Choroba naszych czasów, Francesco Cataluccio, tak opisuje to zagadnienie:
„Powszechny sceptycyzm, brak zainteresowań wyższymi wartościami, przekonanie, że w życiu nie warto szukać niczego innego oprócz własnej przyjemności i własnego doraźnego szczęścia. Ludzie unikają ryzyka i odpowiedzialności, nie chcą dorastać, chcą tkwić w dzieciństwie, już nie w tym niewinnym, tylko w tym za nic nieodpowiedzialnym, odkładają zawarcie małżeństwa, prokreację, trudne zadania, nie chcą się troszczyć o innych. Słowem, wciąż trwa zabawa, żyje się wyłącznie chwilą, i tyle”.
Dlaczego młodzi z taką łatwością przeakcentowują rolę zabawy w swoim życiu? Oprócz wpływu kultury ludycznej należy wskazać jeszcze inne przyczyny. Wydaje się, że rozrywka stała się swoistym antidotum na wszelkie trudy i udręki, jakie przynosi życie we współczesnym świecie. A z drugiej strony – młodzież żyje wybranymi aspektami rzeczywistości, inne pomija i nie dba o całość.
Jako rodzice musimy przekonać nasze dzieci, że nie można być na ciągłych wakacjach. Nie można przyjmować zabawowego stylu życia, w którym właściwie nigdy nie zachowujemy się poważnie i niczego poważnie nie traktujemy. Tak samo jak nie da się być wyłącznie poważnym, bo jest się wtedy nie do zniesienia ponurakiem. I tu wróćmy do eutrapelii. Poczucie humoru – dobry żart może, a nawet powinien, towarzyszyć nam każdego dnia, ale zabawy należy urządzać w stosownym czasie. „Miło szaleć, kiedy czas po temu” pisał mądrze w jednej ze swych pieśni Jan Kochanowski. Zabawa jest – na co wcześniej wskazaliśmy – jedną z form odpoczynku. I dodajmy, że ma ona znaczenie dla naszego ducha. Św. Tomasz z Akwinu podkreślał, że w zabawie, gdy ciało oderwane od ciężkiej pracy doznaje przyjemności, a rozum (władza duchowa) też nie natęża się i nie roztrząsa skomplikowanych zagadnień, wówczas również dusza otrzymuje wytchnienie.
Literatura wykorzystana:
R. Kantor, Zabawa w dobie społeczeństwa konsumpcyjnego; D. Zalewski, Czym jest eutrapelia;
F. Cataluccio, Niedojrzałość. Choroba naszych czasów.