Redakcja: Pani Małgorzato, czy pisarz to zawód? A może bardziej... stan? W końcu podobno zależy od natchnienia?
Małgorzata Nawrocka: Odpowiem tak: pisarz zawodowy to ten, kto jest w stanie pisać o każdej porze z natchnienia lub na zamówienie. Jeśli teksty pisane z natchnienia niczym nie różnią się w jakości od tekstów na zamówienie, wtedy możemy zaryzykować opinię, że mamy do czynienia z opcją: zawód – pisarz. Bywają oczywiście świetni, chwilowo natchnieni pisarze niedzielni i do lektury ich książek serdecznie zachęcam. Ale bywają też inni, kompletnie nie natchnieni zawodowcy, czasem sztucznie popularni, bo wylansowani. Ich książki świecą na wystawach księgarń albo salonów prasowych, jednak poza sprawnością ortografii, umiejętnością konstruowania prostych dialogów i pomysłowych intryg, poza wiedzą, co jest w literackiej modzie i co się sprzedaje – poza tym wszystkim u nich się nie pożywimy.
R: Dlaczego? Sprawność stylistyczna, niezły dialog i pomysłowa intryga to przecież całkiem dobry przepis na książkę. I czy to grzech wiedzieć, co się sprzedaje?
M.N: Trzymajmy się tej nieoczekiwanej, kulinarnej metafory… Literatura to realny pokarm duszy. Ale przecież niezły konstrukcyjnie dialog może być „o niczym”, pomysłowa intryga może bawić lub szokować do łez, ale jeśli nie jest pogłębiona intelektualnie lub duchowo, w końcu zmęczy i odbierze czytelnikowi szansę na rozwój, którą jest każde spotkanie z książką. A wiedza o rynku wydawniczym i czytelniczym? Cóż, zapewne dobra to rzecz, pod warunkiem, że nie służy jako narzędzie do promowania tandety, tylko dlatego, że nasza. Jeśli ktoś ma ambicje karmić dusze ludzkie, powinien bardziej starannie dobierać menu.
R: Co to, Pani zdaniem, znaczy konkretnie?
M.N: Promowanie bez kompleksów wielkich wartości. Dobra, prawdy, piękna… Jako autorka powieści, i to najczęściej fantasy, rozumiem oczywiście, że podstawą dobrej fabuły jest konflikt. Zatem dobro musi walczyć ze złem, prawda z kłamstwem, piękno z brzydotą i tak dalej. To wszystko należy pokazać czytelnikowi. Ale fabuła sama zdemaskuje pokrętne intencje autora, kiedy po lekturze książki w wyniku takiej konfrontacji rozeznanie dobra i zła u czytelnika stanie się niemożliwe. Jeśli dobro będzie w finale tylko pozorne. Jeśli prawda rozmieni się na wiele „prawd” indywidualnych, kontrowersyjnych i nieakceptowalnych, na przykład moralnie. Jeśli wreszcie zamiast piękna dostaniemy rechot brzydoty i psychopatyczną karykaturę świata, a bohater literacki – błazen zelży w czytelniku wszystko, co w nim jeszcze było święte, łącznie z Bogiem.
R: Ale przecież tak często słyszymy dziś, że sztuka może obrażać. I nie tylko artyści, ale nawet liczni odbiorcy zgadzają się z takim poglądem!
M.N: Znana ze swoich błyskotliwych maksym Anna Eleanor Roosevelt, żona prezydenta Stanów Zjednoczonych, powiedziała kiedyś: „nikt nie może poniżać ciebie bez twojej własnej zgody”. Wbrew pozorom to nie artyści nad odbiorcami sprawują władzę, ale odbiorcy nad artystami. W tym sensie również czytelnicy nad pisarzami. To odbiorcy biją brawo. To oni wydają pieniądze na sztukę, na kino, na teatr, na książkę. Jeśli dostają w zamian pogardę od swoich idoli, powinni szybciej wyciągać wnioski i rozdawać żółte, a nawet czerwone kartki, jeśli trzeba.
R: Szczerze? Rzadko to robią…
M.N: A należałoby częściej! Bez kompleksów i z rozsądkiem. Naprawdę można omijać z daleka wulgarnych artystów, nie chodzić na byle co do kina, lekceważyć na okładkach nalepki „bestseller” czy „hit roku” bez weryfikacji autora i poziomu książki. Można nawet bez stresu wychodzić w trakcie przedstawienia teatralnego, kiedy zdeprawowany reżyser próbuje wylać nam na głowę wiadro pomyj. To będzie dowód naszego dobrego smaku i wychowania, a nie niegrzeczność.
R: Jest Pani autorką ponad sześćdziesięciu publikacji, w tym głównie książek dla dzieci i młodzieży. Dlaczego taki wybór odbiorców? Podobno młodzi dziś nie czytają…
M.N: Nawet jeśli nie czytają, to powinni! Powinni od zaraz, żeby nie zdziczeć cywilizacyjnie i intelektualnie. O tym mówią głośno wszyscy odpowiedzialni psychologowie mediów. I gdzieś muszą czekać na tych młodych książki, które ich „kupią na pniu”, bo pomogą dorosnąć, zrozumieć siebie, poukładać właściwie uczucia i wartości. Gdzieś musi czekać pisarz-przyjaciel, który zamiast spiskować przeciw nim i ich rodzicom, siejąc depresję, pokaże, że walka o pięknego Człowieka w nich ma sens. Poza tym wiele dzieci i młodych osób czyta z pasją. Mam więc naprawdę co robić jako pisarka. Mój wybór czytelnika nie był przypadkowy, ale świadomy, bo… młodzi to moja wielka miłość. Zależy mi na nich. Zwłaszcza na tych poranionych, pogubionych, młodych biedakach, którzy przez nikogo nie czują się kochani. Marzę o tym, żeby w moich bohaterach literackich znaleźli przyjaciół i dobrze ubity grunt pod nogami.
R: Skoro książki mogą czynić aż takie cuda, jak zachęcić młodzież do czytania?
M.N: Nic nie zadziała lepiej niż własny przykład. Wyłączmy czasem telewizor czy laptop i sięgnijmy po książkę. Kupioną nowość alko klasykę z osiedlowej biblioteki. Rozmawiajmy w domu o przeczytanych książkach, o wybitnych czy ulubionych autorach. Rozmawiajmy w ogóle o kulturze! Niech książka będzie częstym prezentem. Chlubą pięknego regału w gościnnym pokoju. Pomóżmy dzieciom i młodzieży zamiast modnej chwilowo makulatury wybrać rzeczy zachwycające i genialne, aby czas poświęcony lekturze był prawdziwą przygodą, fascynującą podróżą i szkołą uczuć. Nauczmy ich wymagać jakości w sferze ducha z taką samą determinacją, z jaką żądają jej, kupując nowy smartfon.
R: Czyli wygramy wojnę o czytelnictwo w Polsce?
M.N. Musimy. I, mam nadzieję, nie są to tylko pobożne życzenia, bo po dzikiej zapaści statystyk sprzed kilkunastu lat, kiedy ponad połowa Polaków nie przeczytała ani jednej książki w ciągu roku, słupki danych powoli się podnoszą. Z kolan. Jeżeli bardzo dużo czytają nasi sąsiedzi: Szwedzi i Niemcy, jeśli poziom czytelnictwa w Czechach, a także na Ukrainie bije nas na głowę, powinniśmy szybko otrzeźwieć. A Polska zasługuje na ludzi mądrych i zbrodnią byłoby odcinać młode pokolenie od książki, dobrodziejstwa naszej zachodniej cywilizacji.
R: Serdecznie dziękuję Pani za rozmowę!
M. N: Ja również dziękuję i pozdrawiam gorąco wszystkich Czytelników!