Specyficzne trudności w uczeniu się (problemy edukacyjne – stąd nośny skrót), to dość enigmatyczny kryptonim dla profili umysłowych stojących w większości przypadków za dobrze nam znanym zjawiskiem „złego” czy „słabego” ucznia. Zanim przyjrzymy się temu, co mogą one powodować, wypada przybliżyć, na czym SPE polegają i jak wiele wymiarów mogą mieć. Nie mówimy o jednym typie dzieci, ale o całym wachlarzu opcji. Ich wspólnym mianownikiem bardzo często bywają konkretne, powtarzające się cechy kształtującej się osobowości. Stąd pojawienie się tego wątku w analizie tematu charakteru.
Choć myślenie w kategoriach SPE jest naturalne dla każdego pracownika poradni czy psychologa dziecięcego, to dla ogółu społeczeństwa stanowi ono z jednej strony nieznane, a z drugiej irytujące, nielubiane zjawisko. SPE to bowiem w uproszczeniu przyczyna większości poradnianych opinii, zalegających w sekretariatach i specjalnych szafkach w pokojach nauczycielskich. Te wszystkie dysleksje, dyskalkulie, dysgrafie i dysfunkcje uwagi utrudniają nauczycielom (i przy okazji szczęśliwie pozbawionych ich uczniom) życie. Bynajmniej nie jest to upośledzenie umysłowe, czyli inteligencja obniżona w stosunku do większości społeczeństwa – nic z tych rzeczy. Dzieci z trudnościami w uczeniu się mieszczą się w normie intelektualnej. A jednocześnie mówimy o uczniach zblokowanych w procesie uczenia się, osiągających niskie, nierówne wyniki, a przede wszystkim często niesłychanie męczących się w szkole.
Powszechność trudności w uczeniu się
Nie da się ukryć, że w tle wielu problemów wychowawczych i rodzinnych również jest pakiet SPE, jako część z cech dziecka. „Można tysiąc razy powtarzać…”. „Tyle razy już to przerabialiśmy, a ty nadal nic?”. „Żeby pani widziała, jak ona się guzdrze, gdzie ona ma myśli, codzienne wstawanie i wychodzenie do szkoły to koszmar”. „Całe wieczory poświęcamy tylko pomaganiu mu w robieniu lekcji. Ile się trzeba napocić, żeby łaskawie usiadł do stołu”. „Czy do końca życia mamy to robić za niego? O wszystkim jej przypominać?”. „Jak poradzi sobie w życiu?”. Psycholog dziecięcy zna to aż za dobrze. Trudności w uczeniu się to ogromny trud i dla samego dziecka, i dla jego rodziny.
Osobiście nie lubię używać powszechnej nomenklatury dys-, ponieważ nie pomaga mi zrozumieć poszczególnych dzieci i ich psychiki. To faktycznie etykiety, pod którymi łatwo znaleźć potrzebną literaturę, wytyczne prawa oświatowego czy schemat postępowania. Kiedy jednak potrzebujemy zrozumieć człowieka, musimy skorzystać z bardziej subtelnego narzędzia. Znalazłam je dla siebie w książkach z lekka zapomnianego naukowca i terapeuty, Mela Levine’a, autora między innymi poradnika Umysł krok po kroku. W niniejszym tekście postaram się czytelnika z nim zapoznać, tak by oswojony z myśleniem w kategorii dysfunkcji poznawczych dostrzegł ryzyko związane z dorastaniem z niezaopiekowanym, niezauważonym i nierozumianym SPE dla kształtującego się charakteru.
Funkcje poznawcze po prostu
To zbiór kompetencji naszego umysłu, które mogą być silniejsze lub słabsze u danej osoby i w różnych okresach życia. Dzielimy je bardzo ogólnie na pamięć, uwagę, myślenie (wnioskowanie, porządkowanie), język, kompetencje ruchowe (kinestetyczne – to przecież umysł steruje ruchem). Możemy wyodrębnić z nich istotne podgrupy, np. myślenie społeczne (które trzeba szczególnie wzmacniać np. u dzieci ze spektrum autyzmu, ale bywa też osłabione w wielu przypadkach, często przy problemach emocjonalnych: agresji czy lęku); selektywność i zaspokojenie uwagi (słaba strona dzieci z ADHD i ADD). Trudności w zakresie umysłowych funkcji ruchowych stoją za diagnozą dyspraksji, w której trudnością jest deficyt planowania ruchu, uczenia się sekwencji ruchowych, kontroli ruchu. Same funkcje uwagowe (uwaga to brama umysłu) Levine dzieli na czternaście opcji w trzech zakresach: co wchodzi do głowy, co z niej wychodzi i ogólny poziom energii umysłowej. Rodzice bywają zachwyceni, widząc dokładnie nazwane trudności dziecka, dobrze znane im z życia codziennego (np. nagłe i niespodziewane wzmożenia i spadki energii umysłowej). Niektóre dzieci ciągle gubią się w czasie, inne w przestrzeni, nad którą nie panują i która uparcie nie chce ułożyć się im w głowie.
Ryzyko wyuczonej bezradności
Każda dysfunkcja, a zazwyczaj ma się ich kilka w pakiecie, wymaga dobranego programu stymulacji (trenowania, aranżowania ćwiczeń), która musi być intensywniejsza niż u innych dzieci – a jednocześnie przynosi mniejsze owoce w stosunku do ilości włożonego wysiłku. Pierwszym żywiołem, w którym funkcjonują dzieci ze SPE, jest zatem zmęczenie i idące za nim zniechęcenie, niska motywacja, a wreszcie wyuczona bezradność. „Czegoś ode mnie chcą – ale i tak nie bardzo mi to wychodzi, nieważne, jak się staram. Po co próbować. To głupie”.
Młody człowiek jest tutaj zdany na łut szczęścia. Jeśli trafi na dorosłych, którzy z jednej strony wpadną na dobór dopasowanych form stymulacji tego, co nie działa, a z drugiej zaaranżują możliwość rozwijania się i zabłyśnięcia w tym, co stanowi mocną stronę dziecka – opisana wyżej negatywna ścieżka rozwoju nie będzie częścią jego biografii. Trudno jednak uciec przed samym doświadczaniem zmęczenia wymaganiami oraz własnej bezradności wobec nich. Te są poniekąd wpisane w dys- i mogą odbić się na stylu postępowania dorastającego człowieka i jego reagowaniu na stres (w postaci tendencji do wycofywania się, bierności). Nie muszą, jeśli będziemy pamiętać, że szkoła i szkolne wymagania są tylko skromnym wycinkiem ogromnego zbioru ludzkich kompetencji i ścieżek rozwojowych. I jeśli uda się nam wpisać ten fakt w codzienność dziecka.
Dzieci irytujące – ryzyko depresyjności i zaburzeń zachowania
Irytują, bo stanowią wyzwanie i godzą w nasz komfort (który przecież w tym szalonym świecie nie jest bynajmniej stanem naturalnym). Irytują, bo życie z nimi staje się nieprzewidywalne i trudne organizacyjnie. Wreszcie zużywają dużo energii, choćby na to dostosowywanie (przynajmniej do czasu, aż znajdziemy klucz – i wejdziemy w rytm). Charakterystycznie jest, że czasem drogi myślenia dziecka ze SPE są zadziwiające – i bywa, że utrudniają życie. Wiemy, że dziecko, które nieustannie irytuje – odczuwa negatywne emocje otoczenia. Zbiera znacznie więcej negatywnych komunikatów, w tym niewerbalnych, z czego może wyciągnąć dwa typy wniosków. „Jestem nielubiany”, „wszystko robię źle”, „za nic mi się nie uda” – to pierwszy typ, odnośnie własnej osoby. „Ludzi nie da się zadowolić”, „dorośli są do mnie źle nastawieni”, „życie codzienne jest pełne pułapek” – to drugi, odnoszący się do otoczenia. Pojawia się ryzyko wejścia dziecka na jedną z dwóch ścieżek: walki z wrogim światem (zaburzenia opozycyjno-buntownicze) lub autosabotaż, rezygnacja z samego siebie (spróbujmy zobaczyć w ten sposób zaburzenia depresyjne). Żadne z nich nie musi urosnąć do zaburzenia, ale może zabarwić charakter odpowiednimi tendencjami.
Zapobieganie przez wzmacnianie
Przed tym niebezpieczeństwem parasol ochronny stanowią szerokie ramy odniesienia dorosłych – a czasem i rówieśników. Pozwalają one zrozumieć SPE, nie jako trwałe uszkodzenie człowieka, ale jako blokadę w rozwinięciu skrzydeł. Nie mniej ważne jest, by widzieć człowieka poza trudnościami. Brzmi to banalnie, ale jako mama chłopca z trudnościami uwagowymi doświadczam, jak bywa trudne. Bardzo łatwo jest zawęzić widzenie i przeżywanie własnego dziecka wyłącznie do deficytów. Troskliwy rodzic naprzemiennie martwi się i wścieka (choćby wewnętrznie). Poziom frustracji i stresu bywa u niego naprawdę wysoki. Pamiętajmy, że to właśnie na rodzicu leży najczęściej protezowanie przez okres edukacji dziecka tego, w czym jest ono najsłabsze, a to obciąża, prowokując np. etykietowanie dziecka czy umieszczenie go w sztywnej roli w systemie rodzinnym (nieudacznika, dziecka trudnego, chodzącego kłopotu, głupka)… To rani, a przecież nie robią tego wyłącznie bardzo źli rodzice. Również ci bardzo przemęczeni, bezradni, tracący nadzieję na ruszenie spraw z miejsca. Dlatego niezmiernie ważne jest również wsparcie okazywane rodzicowi dziecka ze SPE, a także jego praca nad własną emocjonalnością, stylem komunikacji, strategiami wychowawczymi. W tym terenie o wiele łatwiej jest się potknąć.