Nieidealne dzieci, niedoskonali rodzice

17 sierpnia 2023

O wyobrażeniach i oczekiwaniach

Nieidealne dzieci, niedoskonali rodzice

17 sierpnia 2023

Nieidealne dzieci, niedoskonali rodzice

Nieidealne dzieci, niedoskonali rodzice

O wyobrażeniach i oczekiwaniach

Jako rodzice chcemy jak najlepiej dla swoich dzieci. Pragniemy, by czuły się szczęśliwe i kochane, miały dobre warunki rozwoju i były wyposażone w umiejętności niezbędne do osiągnięcia życiowego sukcesu. To powoduje, że mogą się w nas rodzić pewne oczekiwania wobec własnych dzieci i wyobrażenia o tym, jakie powinny one być. W głowie tworzy się obraz „idealnego dziecka”, w którym nawet jeśli uwzględnia się, że może posiadać wady, to dobrze, żeby realizowało ten „najlepszy” dla niego plan na życie. Oczekiwania mogą dotyczyć zachowania, osiągnięć, realizowanych celów, dokonywanych wyborów. Jeśli uwzględniają możliwości dziecka i idzie za nimi adekwatne wsparcie, to mogą motywować i ukierunkowywać; gorzej, jeżeli ich realizacja staje się celem samym w sobie i dziecko ma spełniać wygórowane ambicje czy aspiracje rodziców. Jeżeli ich nie spełnia, ze strony rodziców może pojawić się niezadowolenie, rozczarowanie czy nawet niechęć do dziecka.

Na podstawie długofalowych badań dzieci i rodziców dr Kou Murayama z Uniwersytetu w Reading wysunął tezę, że oczekiwania rodzicielskie mogą wpłynąć na poprawę wyników w nauce, jednak nadmierne wymagania mogą być szkodliwe. W badaniu oceniano osiągnięcia dzieci z matematyki w ciągu roku oraz aspiracje i oczekiwania rodziców: to, jak bardzo chcą, aby ich dziecko osiągnęło określony poziom wiedzy i umiejętności i jak bardzo wierzą, że ich dziecko może to zrobić . Aspiracje rodziców pozytywnie wpływały na osiągnięcia dziecka tylko wtedy, gdy zbytnio nie przekraczały realistycznych oczekiwań. Kiedy były ponad miarę, osiągnięcia dziecka proporcjonalnie się zmniejszały.

Wyniki badań pokazują, że wsparcie adekwatne do możliwości dziecka może pomóc mu w rozwoju. Kiedy jednak wymagamy za dużo: „pójdzie na medycynę”, „będzie sportowcem”, „skończy szkołę muzyczną” itd. – jesteśmy perfekcjonistycznie nastawieni, oczekujemy czegoś, co przerasta nasze dziecko, bo nie ma takich zainteresowań czy zdolności, wtedy nie pomagamy dziecku, a wręcz przeciwnie, budujemy w nim poczucie niskiej wartości i „bycia niewystarczająco dobrym”. Każdy rodzic chce mieć dziecko „wyjątkowe” (i takie ma – chociaż nie zawsze to dostrzega!), jeśli jednak postrzegamy wyjątkowość dziecka przez pryzmat bycia we wszystkim najlepszym, osiąganiu superocen w szkole, umiejętności gry na pianinie czy skrzypcach, wygrywaniu w zawodach sportowych itd., to istnieje niebezpieczeństwo, że nie dostrzeżemy tego, w czym nasze dziecko może być naprawdę dobre. Wydaje się nam, że umiejętności wymagane przez szkołę są najważniejsze. Jeśli jednak dziecko lubi takie rzeczy jak majsterkowanie, samochody, zwierzęta, pielęgnowanie ogródka, gotowanie, to czy jest to mniej ważne niż obliczanie zadań matematycznych i bezbłędne przyswojenie wiedzy książkowej?

Akceptacja dziecka i docenianie go takim, jakie jest, a nie takim, jakie chcielibyśmy, żeby było, jest podstawą prawdziwego rozwoju i budowania w człowieku poczucia wartości. Każdy chce być kochany bez względu na to, kim jest, jakie ma osiągnięcia czy zdolności.

Jeśli miłość bliskich osób jest warunkowa, w dziecku rodzi się przekonanie, że trzeba na nią zasłużyć – dobrymi stopniami, zachowaniem, realizowaniem pragnień rodziców.

Dziecko, które nie spełnia tych „standardów”, czuje się, niedocenione, spada jego poczucie własnej wartości, stara się zmienić swoje zachowanie i spełniać oczekiwania, by „zasłużyć” na miłość. Gdy to się z różnych powodów się nie udaje, może pojawić się opór, bunt, agresja – zachowania, które dorośli postrzegają jako trudne, a często są właśnie formą wołania o bezinteresowną miłość. Aby poczuć się zauważonym, kochanym i akceptowanym, człowiek jest w stanie zrobić bardzo dużo, gdyż są to jego kluczowe potrzeby.

Spełnianie wymagań rodziców może mieć także inne konsekwencje – na przykład powodować tzw. syndrom oszusta (impostor syndrome). Jest to zjawisko psychologiczne powodujące brak wiary we własne osiągnięcia. Zdarza się to osobom, które pomimo posiadanych kompetencji uważają, że nie zasługują na sukces, który jest dziełem przypadku. Przyczyn powodzenia doszukują się sprzyjających okolicznościach, szczęściu i postrzeganiu jako lepsze niż są w rzeczywistości. Skupiają się one na swoich brakach, mają zaniżoną samoocenę, boją się odrzucenia, co wpływa na trudności w budowaniu bliskich relacji opartych na zaufaniu. Bardzo często są perfekcjonistami, stawiając sobie wygórowane cele, nie czerpią satysfakcji ze swoich osiągnięć. Ich życie jest pełne lęku, że inni odkryją ich „niekompetencje”.

Jako rodzice możemy zadawać sobie pytanie: w jaki sposób budować relacje z dzieckiem oparte na akceptacji, a jednocześnie uwzględniające adekwatne wymagania wobec dziecka? Przede wszystkim w miłości bezwarunkowej (a taką powinniśmy dziecko obdarzać!) kochamy człowieka za to, że jest, nie za to, jaki jest. Taki punt wyjścia daje nam szansę budowania postawy akceptacji wobec dziecka nawet wtedy, gdy nie jest tak uzdolnione, pracowite, zaangażowane itp. jak byśmy oczekiwali. Aby dziecko czuło się akceptowane, powinniśmy dostrzegać i szanować dziecięce potrzeby, jego indywidualność, pojawiające się emocje, rozumieć etap rozwojowy, w którym się znajduje i pozwalać na dokonywanie odpowiednich do tego okresu samodzielnych wyborów. Pokusą rodziców jest porównywanie dziecka z innymi. Nie jest to korzystne ani dla rodziców, ani dla dziecka. W rodzicach może budować nierealistyczne oczekiwania, w dziecku przekonanie, że tych oczekiwań nie spełnia. Zdecydowanie lepsze będzie motywowanie dziecka do pracy i wysiłku oraz stwarzanie okazji do doświadczania nowych sytuacji i osiągania sukcesów.

Ważna w wychowaniu jest konsekwencja. Kiedy dziecko podjęło się np. gry na instrumencie i ma do tego predyspozycje, ale pierwszy zachwyt minął i zaczyna go to nudzić, ponieważ wymaga wysiłku, należy być konsekwentnym i oczekiwać od dziecka realizacji podjętych zobowiązań, przynajmniej do jakiegoś umownego etapu. Istotne jest też, aby dostrzegać i doceniać zaangażowanie i włożony wysiłek, a nie tylko rezultaty. Bardzo ważne jest unikanie etykietowania dziecka. Niejednokrotnie wypowiadane słowa, te rzucone niedbale, przy okazji, potrafią bardzo mocno wpłynąć na myślenie dziecka o sobie samym, własnej wartości i postawie rodziców wobec niego. Na to powinniśmy szczególnie uważać.

Warto zastanowić się, czy moje zachowania wobec dziecka mu służą i w jakim celu je podejmuję. Czy chodzi o to, by miało dobre i szczęśliwe życie? Czy kryją się za tym własne niespełnione osobiste aspiracje i poczucie niższości? Może jako rodzic boję się oceny? Ważne jest budowanie w sobie postawy rodzica refleksyjnego, nie idealnego, bo taki nie istnieje. I jeszcze jeden aspekt.

Z perspektywy czasu możemy krytycznie oceniać siebie jako rodziców, dostrzegać głównie błędy, szukać przyczyn tego, co w naszej opinii nam się nie udało. Tak jak dajemy dzieciom prawo do bycia niedoskonałymi, podobnie jako rodzice nie powinniśmy odmawiać sobie prawa do pomyłek i błędów. Błędy nie deprecjonują naszej wartości. Czasami jest nam trudno radzić sobie z wychowaniem dzieci, także z tego powodu, że znajdujemy się w różnych sytuacjach życiowych. Nie warto przed dzieckiem ukrywać, że przeżywamy jakąś sytuację trudną, lepiej z nim o tym rozmawiać. Nie chodzi tutaj o usprawiedliwianie swoich błędów czy braku umiejętności wychowawczych, ale o uczciwe spojrzenie na siebie. Żadne dziecko nie rodzi się z gotową „instrukcją obsługi”, ale jeżeli staramy się je wychowywać w oparciu o wartości, uczymy wrażliwości, uczciwości, odpowiedzialności, staramy się być konsekwentni i przede wszystkim kochamy – to na pewno w jego życiu zaprocentuje. Nawet jeśli się pogubi, to stawiajmy na budowanie relacji, tak by wiedziało, że zawsze może wrócić do tej bezpiecznej przystani, której na imię DOM.

Renata Nowak


Redakcja photo
Redakcja

Data utworzenia: 17 sierpnia 2023