Niełatwe dorastanie

1 września 2022

O trosce o dzieci w perspektywie historycznej

Niełatwe dorastanie

1 września 2022

Niełatwe dorastanie

Niełatwe dorastanie

O trosce o dzieci w perspektywie historycznej

Na początku ubiegłego stulecia postulowano, by wiek XX stał się „wiekiem dziecka”, lecz mimo licznych apeli, podejmujących idee ochrony dzieci, tak się nie stało. Okres ten był raczej czasem niespotykanego wcześniej okrucieństwa względem nich, choć wydawać by się mogło, że tragedie dwóch światowych wojen, bezwzględność lokalnych konfliktów, głodu oraz epidemii, praktyki handlu dziećmi, aborcja – zjawiska typowe dla ubiegłego wieku – wzbudzą głęboką refleksję nad sytuacją dzieci. Co prawda, aktywność wielu społeczników, lekarzy, pedagogów, psychologów, nauczycieli oraz duchownych doprowadziła do powstania różnorodnych instytucji niosących pomoc dzieciom, a nierzadko także wpłynęła na zmianę prawa, jednak otwartym pozostaje pytanie: na ile zmieniła się ludzka mentalność, powszechne zrozumienie dla potrzeb dziecka, konieczności troski o nie, poszanowanie dla jego godności?

Zestawiając ze sobą skrajne doświadczenia: wrażliwości na cierpienie dzieci z brutalną rzeczywistością, nie sposób zignorować istoty problemu. Powinniśmy wiedzieć, jakim zagrożeniom podlegały dzieci kiedyś, a z jakim mierzą się współcześnie, jaka jest geneza działań zmierzających do ich ochrony, jakie osoby i instytucje angażowały się w te działania.

Refleksja historyczna oraz analiza aktualnych zjawisk społecznych pokazują, że odpowiedzi na te pytania nie są ani proste, ani jednoznaczne. Nieuzasadnione wydają się poglądy skrajne: zarówno idealizujące przeszłość i dyskredytujące współczesność, jak i gloryfikujące współczesność, a przeszłość traktujące jako czas ciemnoty i zacofania. Badania pedagogiczne, kulturowe oraz historyczne pokazują, że świadomość wartości dziecka i dzieciństwa zmieniały się w czasie. Bodaj nigdy wcześniej w dziejach nie była ona tak rozpowszechniona jak dzisiaj. Od dawna dzieci doświadczały przemocy, głodu i osierocenia, obarczane były ciężarem pracy, pozbawiane możliwości edukacji. Co jednak istotne, w przeszłości niewielu ludzi uświadamiało sobie potrzebę ochrony dzieci, rzadko dostrzegano ich odrębność psychiczną, specyficzną wrażliwość. Sporadycznie w przestrzeni społecznej i kulturowej wskazywano na ich osobową godność. Bywało, że dzieci traktowano jak element inwentarza lub jako obciążenie, zagrożenie dla stanu posiadania. Jako najsłabsi członkowie społeczeństwa dzieci najdotkliwiej doświadczały skutków wojen, głodu i chorób, a zjawiska godzące w dobro dziecka były nie tylko powszechne, lecz także powszechnie – milcząco lub wprost – akceptowane.

Działania na rzecz dzieci, przez wieki prowadzone przez Kościół, a z czasem także przez różnorodne organizacje i stowarzyszenia społeczne lub państwowe, zmierzały nie tylko do rzeczowej, materialnej lub psychicznej pomocy. Istotna była zmiana sposobu myślenia o dziecku. Kościoły chrześcijańskie, a zwłaszcza Kościół katolicki, promowały ochronę dzieci już od momentu poczęcia. Troska ta wyrastała zarówno z judaistycznej tradycji religijnej i kulturowej, jak i z oryginalnego przesłania dogmatycznego chrześcijaństwa. Kultura starożytnego Izraela, oparta na objawieniu starotestamentalnym, promowała myślenie o dziecku jako o znaku łaski i błogosławieństwa Bożego. Dzietność uznawano za gwarant trwałości narodu oraz religii. Chrześcijaństwo podtrzymało ten sposób myślenia o dziecku, wprowadzając w jego zakres przeświadczenie o wartości dziecka i dzieciństwa oparte na nauczaniu Chrystusa. Z czasem ochrona dzieci, prowadzona w ramach kościołów chrześcijańskich, przybierała formę instytucjonalną i bywało, że sformalizowaną.

Drugim, odmiennym źródłem inspiracji dla ochrony dzieci i dzieciństwa stał się rozwój nauk społecznych i humanistycznych, a zwłaszcza psychologii i pedagogiki. Empiryczne badania z tego zakresu, szczególnie dynamicznie rozwijające się na przełomie XIX i XX wieku, pokazywały bogactwo oraz specyfikę życia psychicznego dzieci. Dostrzeżono, że dzieci w sensie psychicznym nie są ani „miniaturą osób dorosłych”, ani „bezkształtną masą”, którą można dowolnie formować. Wskazywały, że są one osobami posiadającymi właściwe dla siebie potrzeby, zainteresowania i uzdolnienia. Niestety, podejście to – często pozbawione głębszego osadzenia teoretycznego, a także religijnego – prowadziło do bezkrytycznej idealizacji dzieci i dzieciństwa, dobitnie wyrażanego w pedagogicznych nurtach naturalistycznych, pajdocentrycznych oraz w antypedagogice. Dziecko nie tylko uznawane było za podmiot własnego rozwoju, ale także za wzór i wypełnienie istoty człowieczeństwa.

Refleksja nad aktualnymi zagrożeniami, jakich doświadczają dzieci, skłania do konstatacji, że współczesność pozostaje spadkobierczynią przeszłości, dziejów, z których wyrasta. Mimo egocentrycznego przeświadczenia, że współczesność jest nową jakością, nową epoką, nową erą – w istocie pozostaje kontynuacją fundujących ją, historycznie już znanych, zjawisk, procesów i poglądów. W tym kontekście współczesność także nie jest szczególnie chlubna czy wartościowa, ale nie jest też szczególnie naganna. Posiada elementy szlachetne, cenne, chlubne – niemniej również wstydliwe i godne potępienia, tak jak to było w przeszłości.

Zmieniające się realia życia, rozwój technologiczny oraz cywilizacyjny generują sytuacje i zjawiska dotąd nieznane. Wypierają stare problemy, lecz w ich miejsce pojawiają się nowe. Być może zredukowane zostały (w naszym kręgu kulturowym, co nie znaczy, że na świecie) takie zjawiska godzące w dobro dziecka, jak: głód, sieroctwo społeczne, utrudniony dostęp do edukacji czy brak opieki zdrowotnej. Jednak w ich miejsce pojawiły się inne, mniej uchwytne, trudniejsze do zidentyfikowania w prosty sposób zagrożenia, jak: przemoc i wykorzystanie psychiczne, moralne i duchowe.

Historia dobitnie wskazuje, że zarówno sama wrażliwość na cierpienie dzieci pozbawiona rzetelnej wiedzy naukowej, jak i szczegółowe badania dotyczące psychiki dziecka wyzute z podstaw teoretycznych, światopoglądowych oraz religijnych nie prowadzą do właściwych, skutecznych rozwiązań. Przeciwnie, z łatwością przeradzają się w skrajne, karykaturalne formy, w istocie nie gwarantujące ochrony dzieci. Troska o dziecko powinna być zatem z jednej strony osadzona na rzetelnej wiedzy psychologicznej, medycznej i pedagogicznej, z drugiej nie może się do niej ograniczać. Powinna być osadzona w wiedzy antropologicznej, etycznej, społecznej, a także religijnej.

W życiu codziennym przejawem troski o dziecko jest przede wszystkim szacunek, chęć zrozumienia świata dziecka, współprzeżywanie jego radości i smutków oraz stała obecność. Polega ona także na świadomości, że życie i problemy dziecka nie są mniej ważne, błahe. W oczach dziecka są one równie ważne jak problemy ludzi dorosłych. Ich bagatelizowanie prowadzi do poczucia niezrozumienia, odrzucenia, krzywdy. W istocie chodzi o zwyczajne, ale i trudne do realizacji traktowanie dziecka jak drugiego człowieka. Człowieka mniejszego wzrostem i inaczej pojmującego rzeczywistość, ale człowieka obdarzonego równą dorosłym godnością osobową.

Piotr Magier


Redakcja photo
Redakcja

Data utworzenia: 1 września 2022