Trudno byłoby znaleźć dziś takich świadomych świata rodziców i dziadków, którzy zaprzeczyliby, że czytanie dzieciom to wartość. Własne doświadczenie, imponujące kampanie społeczne dotyczące czytania, wszechobecne prawie hasło: „Czytaj dziecku. 20 minut dziennie” nie tylko zachęcają i nie pozwalają o tym zapomnieć, ale nawet często budzą poczucie winy, wyrzuty sumienia, przypominają, że nie zawsze wywiązujemy się z tego szlachetnego (ważnego?) obowiązku.
Nie od dziś również wiadomo, że umiejętność czytania nie jest tożsama jedynie ze znajomością liter. Czytanie na głos, czytanie dla drugiego, czytanie dla dziecka okazuje się być sztuką, której nie każdy jest gotowy sprostać.
A do tysiąca przeszkód dochodzi często jeszcze ta jedna… Moje dziecko nie chce słuchać…
Jak czytać, aby dzieci nas słuchały? Jak czytać, aby dzieci nas rozumiały?
Nie oszukujmy się. Piękne, głośne czytanie jest sztuką. I choć nie występujemy z nią na najbardziej znanych scenach świata, przed nami siedzi być może najważniejszy dla nas słuchacz tej ziemi. Słowo, które mu niesiemy, ma wprawdzie swoje wymagania, ale przecież możemy im sprostać! Oto kilka sprawdzonych rad i wskazówek, jak czytać, by pomóc naszym dzieciom nie tylko słuchać, ale i rozumieć.
Dobra książka = dobry wybór
Brzmi dość banalnie, ale proszę zrobić krótki test i wyobrazić sobie, że właśnie w tym momencie podchodzi dziecko i prosi: „Przeczytaj mi coś…”.
Podpowiedzi i możliwości jest dużo, ale to do nas ostatecznie należy wybór. Czytanie dziecku to pewnego rodzaju inwestycja – w czas, w uczucia, w wartości. Nie możemy czytać byle czego. Najpierw trzeba poświęcić trochę czasu, przejrzeć ofertę domowej lub publicznej biblioteki, poczytać o książkach, które nas zainteresowały, a także porozmawiać o nich z dzieckiem, jeśli jest już świadomym i doświadczonym małym czytelnikiem. Warto w efekcie mieć własną, subiektywną listę książek, które chcemy „podarować” naszym dzieciom czy wnukom, z czasem ją realizować, a jednocześnie wciąż uzupełniać.
Wybierz najlepszy czas na spotkanie z książką
Wbrew pozorom i dobrze brzmiącym hasłom reklamowym nie każdy czas jest dobry na czytanie. Głośne czytanie dziecku – a z jego strony słuchanie, a nie tylko słyszenie – wymaga aktywności obu stron. Nikt nie powinien być zniecierpliwiony, rozproszony czy przysypiający ze zmęczenia. Rodzic lub dziadek spoglądający nerwowo na zegarek i odliczający te nieszczęsne 20 minut dziennie czy ziewające, bo zwyczajnie śpiące dziecko, nie posmakują tego czasu należycie. Jeśli nie traktujesz głośnego czytania dziecku jako melodyjnej kołysanki-usypianki, to być może w Waszym przypadku najlepszym czasem do czytania nie będzie chwila w łóżku tuż przed spaniem, ale zupełnie inny moment dnia. Każda rodzina ma swój rytm, nie ma tu uniwersalnych przepisów, warto wnikliwie przyjrzeć się rodzinnemu stylowi życia, organizacji dnia i znaleźć ten najwłaściwszy moment na wspólne czytanie.
Nie spiesz się! Szybciej znaczy gorzej
Wiedzą o tym doskonale nauczyciele, aktorzy, lektorzy, ludzie radia i wszyscy inni pracujący na co dzień własnym głosem. Naturalną tendencją niedoświadczonych w tej dziedzinie jest szybkie czytanie. Trochę nerwów, tremy, poczucia, że skoro ja rozumiem, co czytam, inni też przecież zrozumieją, wszystko to powoduje, że tempo czytania już od początku jest dość szybkie, a na koniec często zamienia się w sprint. Dość niedoskonała, ale najlepsza na początek może być rada: czytaj tak, abyś miał wrażenie, że to trochę za wolno. Nie bój się też przerw, odpocznij przy kropce, weź oddech przy przecinku. A już zupełnie możesz zamilknąć na moment przy wielokropku… Cisza jest bardzo potrzebna. Ona pozwala dziecku nadążać za bohaterami, układać sobie w głowie wydarzenia, obrazy. Gdy pędzisz za szybko, Twój słuchacz prędzej czy później zostanie w tyle i przeniesie się we własny świat myśli.
Kiedy czytasz, trwa przedstawienie! Bądź aktorem!!!
Kiedy trzeba – niekoniecznie podczas czytania dzieciom – warto być aktorem. Każdy z nas to potrafi. Wydobądź z siebie te naturalne umiejętności. Pokonaj wstyd, zażenowanie własnym głosem, którego w takim brzmieniu nie znasz – i graj! Gdy tekst sugeruje, bądź miły lub niemiły, łagodny lub groźny, mów głośniej lub ciszej, przymilaj się lub udawaj obrażonego, po prostu dostosuj się do słowa i bądź najlepszym przez tę historię przewodnikiem. Nie bój się emocji dołączonych do czytanej opowieści, ale wydobywaj je, przekazuj Twojemu słuchaczowi – dopiero wtedy tekst żyje i być może to jeden z najważniejszych warunków dobrego wspólnego czytania…
Nie czytasz dla siebie – zostaw przestrzeń dla słuchacza!
Książka spełnia się wtedy, kiedy ma czytelnika. On dopiero dookreśla jej historię, dopowiada niewypowiedziane, domalowuje kolory, wyobraża twarze, dodaje emocje, przeżywa. Kiedy czytasz dziecku, nie zapominaj o tym, jesteś istotnym, ale jednak: pośrednikiem między nim a historią, którą mu podajesz. Nie narzucaj swojego tempa. Pozwól słuchaczowi reagować, daj czas na zdziwienie, smutek, radość, strach, śmiech czy ciszę. Może w małym sercu, które Cię słucha, zachodzi właśnie jakieś odwieczne katharsis, coś się wyjaśnia, coś się budzi, coś się oczyszcza. Bądź serdecznym towarzyszem tego przeżywania, być może to ono właśnie, lepiej niż cała seria szkolnych pytań o czas i miejsce akcji, pozwala czytaną opowieść zapamiętać, zrozumieć.
Rozmawiaj!
Niektórzy twierdzą, że dobra literatura to taka, w której można się choć trochę przejrzeć, skonfrontować z wydarzeniami na moment „prawie naszymi”. Historia, którą wspólnie czytacie, może być dobrym startem i pretekstem do rozmowy. Nie bój się, że przeczytasz mniej niż zaplanowałeś, nie czytasz na czas. Daj się wypowiedzieć, jeśli wyczujesz, że temat żyje – zaprzeczyć, pochwalić, wyrazić niezrozumienie. Może padną jakieś ważne pytania, które gdzieś wcześniej krążyły po małej głowie, a teraz dopiero ułożyły się w słowa.
Jeśli chcecie, zabawcie się z bohaterami.
Kogo lubimy? Kto nam się z tego towarzystwa nie podoba? Komu serduszko? Komu punkty karne? I oczywiście z uzasadnieniem, dlaczego właśnie tak. A co zrobiłbyś, będąc na miejscu bohatera? Można też zatrzymać czytanie w najbardziej emocjonującym miejscu i próbować zgadywać, co będzie dalej. Takie zgadywanki świetnie się sprawdzają zwłaszcza wtedy, gdy słuchaczy jest kilku. Pomysłom nie ma końca… A jeśli któregoś dnia na imieniny lub urodziny dostaniesz od swojego dziecka taki prezent: „Mamo, usiądź wygodnie w fotelu, zrobię Ci zielonej herbaty i przez godzinę będę Ci czytać na głos Twoją ulubioną książkę”, wtedy będziesz wiedzieć na pewno, że ktoś chce podzielić się z Tobą tym, co dla niego naprawdę przyjemne. Polecam!