O wychowaniu ziemiańskim

17 września 2021

Czym właściwie było i czemu warto o nim pamiętać.

O wychowaniu ziemiańskim

17 września 2021

O wychowaniu ziemiańskim

O wychowaniu ziemiańskim

Czym właściwie było i czemu warto o nim pamiętać.

Wychowanie ziemiańskie dostosowane było do potrzeb własnej sfery (nikt wtedy nie mówił o klasach) i przygotowywało do prowadzenia czy administrowania majątkiem ziemskim albo bycia żoną ziemianina.

Dzieci ziemian wzrastały w ustabilizowanej rodzinie patriarchalnej. W większej czy mniejszej społeczności dworu dzieci zajmowały miejsce dalekie od uprzywilejowania. We dworze oprócz rodziców mieszkali często dziadkowie, a także rezydenci, niekoniecznie nawet spokrewnieni. Wszyscy oni stali w hierarchii codzienności wyżej niż dzieci, które obowiązywał respekt i posłuszeństwo wobec dorosłych. Kontakt z rodzicami wyznaczony był rytmem dnia i ograniczał się do posiłków, w czasie których dzieci słuchały rozmów dorosłych, i nie tak częstych chwil rekreacji, gdy w salonie grano w gry, muzykowano czy czytano na głos. Oczywiście także do takich stałych części dnia jak udanie się z matką lub z nianią do pokoju tatusia, by powiedzieć mu ‘dobranoc’.

We wczesnym okresie życia dziecka urodzonego we dworze bliską dlań osobą, oprócz najbliższego wiekiem brata lub siostry z licznego na ogół rodzeństwa, była niania, zajmująca się dzieckiem do czasu rozpoczęcia formalnej nauki. Niania wywodziła się często z drobnej szlachty (musiała posługiwać się językiem literackim), a coraz częściej wymagano od niej ukończenia stosownych kursów pedagogicznych. Następnie, nauką na poziomie szkoły powszechnej zajmowała się mieszkająca we dworze nauczycielka, a czasem pełniąca tę rolę matka. Nie wszystkich ziemian stać było na bony, zwłaszcza te z zagranicy z francuskim czy niemieckim, a tym mniej na guwernerów dla chłopców. Ci ostatni pojawiali się tylko w najbogatszych rodzinach arystokratycznych. Kiedy dziecko wchodziło w wiek gimnazjalny, wysyłane było do gimnazjum w dużym mieście, czasem bardzo odległym od dworu. Na przykład babkę mojej żony wysłano przed I Wojną z majątku w kaliskim na pensję do Dorpatu w dzisiejszej Estonii, gdzie działało jedno z nielicznych w Imperium Rosyjskim gimnazjów z językiem polskim. Kontakt osobisty z rodzicami ograniczał się wówczas do wakacji i przyjazdów na ferie świąteczne. Nie było telefonów, ale kwitła sztuka pisania listów.

Ten patriarchalny system był, jak widać, daleki od sentymentalizmu. To rozum miał kierować sercem, a nie odwrotnie. Czy prowadził do oschłości i dystansu między rodzicami a dziećmi? Zdecydowanie nie. Przeczą temu liczne ziemiańskie pamiętniki czy biografie i, dodam od siebie, także moje rodzinne doświadczenie. To, że codzienna etykieta nie pozwalała mi mówić „ty” do matki, do której musiałem się zwracać „proszę Mamusi”, w żaden sposób nie wpływało na bliskość naszych relacji uczuciowych. Tu zresztą warto podkreślić ogromną rolę, jaką w wychowaniu pełniła nauka dobrych manier. Nie były one, wbrew temu, co się czasem sądzi, krępującym jednostkę gorsetem, a  wręcz przeciwnie, stwarzały wygodne narzędzie organizowania relacji z bliźnimi. Zauważmy, że to raczej brak wyuczonego savoir vivre’u stawia młodego człowieka w sytuacji stresu – kiedy trzeba naprędce tworzyć sobie reguły zachowania w nowej sytuacji. Osobom dobrze wychowanym z łatwością przychodzi wtedy skracanie dystansu albo, gdy trzeba, zachowywanie go.

Ważną częścią ziemiańskiej egzystencji były kontakty rodzinne i sąsiedzkie. W osobisty świat dziecka od małego wchodziło nie tylko rodzeństwo, lecz także liczni kuzyni, poznawani w czasie odwiedzin i oczywiście ich rodzice – wujowie, ciotki, stryjowie. Swobodne poruszanie się w tym universum wymagało dobrej znajomości genealogii – nie chodziło tu o snobizm, a o łatwość identyfikacji relacji. To wszystko służyło pielęgnowaniu odrębności własnej sfery, mocno przez ziemian kultywowanej.

Wśród cech, które wychowanie miało rozwinąć u młodych warto, podkreślić samodzielność i patriotyzm. Samodzielność z mocnym elementem dzielności, czyli nierozczulania się nad sobą w przeciwnościach, przydawała się później w zarządzaniu sporym przedsiębiorstwem, jakim był majątek ziemski. Patriotyzm z kolei był czymś naturalnym, z jednej strony przekazywanym przez narodową kulturę, a z drugiej wynikającym z posiadanej własności. Dla mężczyzn jego wyrazem była gotowość do służby wojskowej, dla kobiet dość powszechna świadomość obowiązku pracy społecznej na rzecz ludzi mniej uprzywilejowanych.

Ziemiaństwo jako osobna grupa społeczna zostało unicestwione przez kataklizm II Wojny i następujący po nim komunizm. Zresztą, w swej przedwojennej postaci nie przetrwałoby i tak postępu w gospodarce i technologii. Kultywowana przez wychowanie ziemiańskie dzielność przydała się jednak, kiedy trzeba było znosić prześladowania ze strony okupanta, a potem narzuconej przez Sowiety nowej władzy. A patriotyzm? Jego dowody dała ziemiańska młodzież uczestnicząc licznie w konspiracji i Powstaniu Warszawskim. Dalekim jego refleksem była zapewne nadreprezentacja ziemian i ich potomków w tzw. Sejmie Kontraktowym, wyłonionym 4 czerwca 1989.

Dzielność i patriotyzm to cechy godne rozwijania w wychowaniu także i dziś. Myślę, że w równym stopniu dotyczy to także dbałości o dobre maniery.

Henryk Krzyżanowski


Redakcja photo
Redakcja

Data utworzenia: 17 września 2021