Przez całe życie uczymy się wykonywania powierzonych nam obowiązków i przewidywania konsekwencji swoich czynów, ponieważ ciąży na nas odpowiedzialność za wszystko, co robimy. Jest to nieodłączna część naszego życia. Każdy jest za coś odpowiedzialny, jednak inna jest odpowiedzialność za rzeczy materialne – dom, samochód czy pieniądze – a inna za dzieci czy zwierzęta, czyli za czyjeś życie. Kiedy prowadzę samochód, muszę liczyć się z tym, że biorę odpowiedzialność za siebie, swoich pasażerów oraz innych uczestników ruchu. Niesprawne auto automatycznie sprawia, że wina za ewentualny wypadek czy stłuczkę spada na kierowcę. Pożyczając od kogoś komputer, jestem odpowiedzialna za ewentualne zarysowanie, zalanie lub zniszczenie. Jeśli zostawię podłączone do prądu żelazko i wyjdę z domu, całkowicie o nim zapominając, wiem, że poniosę winę za ewentualny pożar i straty z nim związane. Konsekwencją przyjmowania odpowiedzialnej postawy jest też terminowe płacenie rachunków i oddawanie długów.
Jednak odpowiedzialność za kogoś to coś więcej, stanowi bowiem obowiązek dbania o czyjeś zdrowie i życie. Dorastanie z domowym pupilem jest dla dzieci wspaniałą lekcją tego właśnie rodzaju odpowiedzialności oraz korzystnie wpływa na ich rozwój emocjonalny i społeczny, a także kształtuje empatię i pomaga w kształtowaniu charakteru młodego człowieka. Dzieci mające od najmłodszych lat kontakt z psem, kotem czy królikiem dostrzegają, że zwierzęta, podobnie jak ludzie, odczuwają emocje, cierpią i posługują się mózgiem (choć w nieco inny sposób niż człowiek). Aby jednak prawidłowo wspierać naukę odpowiedzialności, należy uświadomić dziecku, że pupil to nie tylko towarzysz zabaw, ważny w momencie, kiedy maluch ma na to ochotę, ale żywa istota, o której trzeba pamiętać niezależnie od okoliczności.
Dzieci uczą się mnóstwa praktycznych działań, realizując obowiązki wynikające z posiadania zwierzęcia (np. przygotowywanie pożywienia, karmienie, szczotkowanie), zdobywając wiedzę nie tylko poprzez wykonywanie poszczególnych czynności, ale w dużej mierze także przez obserwację i analizowanie kontekstu. Małe dziecko siedzące w wózku podczas spacerów szybko zauważy, że drepczący obok wózka pies jest naturalnym elementem wędrówek i nie tylko stanowi atrakcję dla malucha – powtarzająca się sytuacja uczy bowiem, że wychodzenie z czworonogiem na spacer z jednej strony jest obowiązkiem, rutyną, ale z drugiej strony czymś oczywistym i przyjemnym. Ruch na świeżym powietrzu zaczyna być dzięki temu postrzegany jako konieczny składnik codzienności zarówno zwierzęcia, jak i człowieka.
Dzieci, które od początku widzą, jak rodzice zajmują się czworonożnymi członkami rodziny, same z czasem będą podobnie postępować, reagując troską i konkretnym działaniem na potrzeby otaczających je osób. Dzieci od początku (adekwatnie do wieku i indywidualnych umiejętności) można angażować w opiekę nad pupilem. Oczywiście wiadomo, że trzylatek nie wyjdzie samodzielnie z psem na spacer ani nie posprząta kociej kuwety. Może natomiast podczas wyprawy trzymać smycz – oczywiście przy jednoczesnej asekuracji dorosłego – lub wsypać do miski odmierzoną przez rodzica ilość karmy czy dolać wody. Sześciolatek doskonale poradzi sobie z czesaniem psa lub kota oraz podawaniem pokarmów czy sprzątaniem zabawek zwierzaka, a dziewięciolatek może prowadzić psa na smyczy, na dalszych spacerach oczywiście pod okiem rodzica. Posiadanie pupila jest też świetną okazją do wyrobienia nawyku utrzymywania ładu wokół i sprzątania (nie tylko po zwierzaku, ale również po sobie) – wszak pies czy kot może pogryźć porozrzucane klocki czy autka, zniszczyć je, a przy okazji zrobić sobie krzywdę. Kto za młodu przejdzie tę szkołę, nie będzie zaskoczony skutkami ambitnych działań raczkującego młodszego rodzeństwa, a w przyszłości własnego potomstwa.
Dzieci opiekujące się kotem czy psem uczą się nie tylko odpowiedzialności, ale też wyrozumiałości i tolerancji, która w dorosłym życiu okaże się niezbędna podczas współtworzenia z innymi osobami rodzinnego gniazda. Zauważają, że z jednej strony trzeba ciągle zajmować się zwierzakiem – czyścić kuwetę, wyprowadzać na spacery, zapewniać dostęp do świeżej wody i jedzenia, a z drugiej nauczyć się mowy jego ciała i zaakceptować fakt, że nie zawsze chęć zabawy czy interakcji ze strony człowieka będzie przez pupila przyjmowana z entuzjazmem. Zwierzę nie może jednak stać się tylko „pomocą dydaktyczną” służącą do nauki odpowiedzialności czy interaktywną zabawką dla dziecka. Kupno lub adopcja pupila muszą być przemyślane pod każdym względem, a dorosły, który podejmuje taką decyzję, powinien mieć świadomość, że obowiązek dbania o dobro zwierzęcia zawsze ostatecznie spada na niego – nie można bowiem oczekiwać od kilkulatka, że samodzielnie zadba o czworonoga, na zasadzie: „chciało pieska czy kotka, więc teraz musi się nim zająć”.
Decydując się na powiększenie rodziny o zwierzaka, musimy liczyć się także z finansowymi kosztami jego utrzymania. Karma i klatka dla królika, chomika czy papużki; smycz, obroża i kaganiec dla psa, żwirek dla kota… oraz – w każdym wypadku – koszty opieki weterynaryjnej. Trzeba także pamiętać, że wiele zwierząt żyje bardzo długo. Chomiki czy rybki – kilka lat, ale psy czy koty już kilkanaście. W myśl słynnego zdania: „stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś”, należy mieć świadomość, że przyjmując pod swój dach zwierzę, bierzemy na siebie obowiązek dbania o jego dobro do ostatniego uderzenia jego serca. Zanim zapadnie decyzja o posiadaniu zwierzęcia, trzeba przemyśleć również kwestię czasu, jaki trzeba będzie poświęcić na jego wychowanie – bo szczeniak nie od razu wie, że nie wolno gryźć butów, skakać na gości, załatwiać potrzeb fizjologicznych na drogi dywan w salonie czy szczekać na kury sąsiada. Młody kociak, który dopiero przekroczył próg naszego domu, nie wie, że nie można drapać naszej ulubionej kanapy, spacerować po kuchennych blatach lub biegać po mieszkaniu w środku nocy, z kolei mały króliczek nie wie, że przegryzanie kabli nie jest najlepszym sposobem na zabawę, zaś gryzienie ludzi po rękach sprawia im ból.
Planowanie wakacji również może okazać się problematyczne, bo znalezienie hotelu czy pensjonatu przyjmującego gości ze zwierzętami nie zawsze jest łatwe, a pies, kot czy świnka morska nie może zostać w domu bez opieki na czas naszego opalania nad morzem lub górskich wycieczek. To właśnie powód, dla którego na początku lata rokrocznie gwałtownie wzrasta liczba porzucanych zwierząt, których opiekunowie dopiero w ostatniej chwili uświadomili sobie pełnię odpowiedzialności za żywą istotę… Tymczasem dzieci muszą zostać nauczone, że żywa istota nie jest rzeczą, której można się pozbyć, kiedy się znudzi. Do dbania o dobrostan zwierząt i odpowiedzialność wobec nich nawoływał już św. Franciszek z Asyżu, dziś uznawany za patrona zwierząt, przyrody i ekologów. Jego stosunek do wszelkich żywych istot, a także drzew czy kwiatów, wynikał z przeświadczenia, że, podobnie jak ludzie, zostały one celowo stworzone przez Boga, noszą w sobie Jego piękno. Należy tu wspomnieć także św. Rocha, któremu w wędrówce zawsze towarzyszył pies, co do dziś uwzględniane jest na licznych, także w polskich kościołach, ikonograficznych wyobrażeniach tego świętego. Mając na uwadze te dwie postaci, trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem o. Leona Knabita, benedyktyna i autora książki Czy zwierzęta mają duszę?: „Nie słyszałem o świętym, który nie lubiłby zwierząt, wręcz przeciwnie. Im bliżej Pana Boga, tym łatwiej zaprzyjaźnia się z nimi. Święci miłośnicy zwierząt niosą w sobie znamiona raju”.