Pięć uścisków dziennie

23 czerwca 2023

O okazywaniu czułości.

Pięć uścisków dziennie

23 czerwca 2023

Pięć uścisków dziennie

Pięć uścisków dziennie

O okazywaniu czułości.

Pięć uścisków dziennie, z których każdy trwa przynajmniej pięć sekund, może podnieść poziom odczuwanego szczęścia, poprawić zdrowie i samopoczucie – pisała Bernadette Noll, terapeutka życia rodzinnego i propagatorka stylu family slow, czyli idei wyciszenia, zwolnienia i ogólnego hamowania tempa życia przez wszystkich członków rodziny po to, aby codzienna gonitwa nie pożarła ich relacji.

Pięć uścisków dziennie… nie trzeba być dyplomowanym psychologiem, aby zgodzić sie z takim punktem widzenia, bo przecież każdy z nas ma we wspomnieniach chwile, kiedy z radością, miłością czy ze wzruszeniem i łzami tonął w czyichś życzliwych ramionach – rodziców, przyjaciół, osób ukochanych – tych, którym dziękowaliśmy lub którzy dziękowali nam, na szybkie powitanie, na długie pożegnanie, na pocieszenie, wsparcie, gratulacje, ukrycie dziecięcej nieśmiałości albo lęku… I tak dalej. Istnieje przecież tyle racjonalnych powodów, dla których człowiek poprzez uścisk daje znać drugiemu: jesteś dla mnie bardzo ważny!

Mowa ciała to jedno z najbardziej naturalnych zachowań ludzkich i jako gatunek królujący innym gatunkom na tej planecie uczyniliśmy z niej wręcz rodzaj sztuki. To jest nasza cywilizacyjna zdobycz, wyrafinowany rodzaj niewerbalnej komunikacji, tego nie można sprofanować.

Śpiąca Królewna na indeksie

Jedna ze współczesnych, kultowych aktorek świata Hollywood przyznała się kilka lat temu w wywiadzie, że zakazała swojej kilkuletniej córce lektury bajki o Śpiącej Królewnie. Powód był dla pani aktorki oczywisty: ta bajka ma złe ideologicznie zakończenie. Przecież nie wolno całować obcej, śpiącej osoby, bo ona mogłaby sobie tego nie życzyć!

No i niezły pasztet. Nie chciałabym być w skórze Charlesa Perrault. Chociaż napisał swoje wiekopomne arcydzieło w XVII wieku, gdyby żył dziś, mógłby jak inne autorytety zostać oskarżony o umizgi pedofilskie. Przecież wiadomo, że z naszego punktu widzenia Śpiąca Królewna była niepełnoletnia, bo ukłuła się w palec wrzecionem w dniu swoich szesnastych urodzin. Z lotu współczesności interesuje mnie również inna rzecz: jak w takim razie alternatywnie i skutecznie rozwiązać w bajce niezawiniony problem Śpiącej Królewny? Pozwolić jej spać w nieskończoność z nadzieją, że prawidłowa moralność jakiegoś Księcia z przyszłości nie pozwoli jej odłączyć od aparatury?

Jest jeszcze casus Królewny Śnieżki. Bracia Grimm wymyślili w pierwotnej wersji, że zachwycony urodą dziewczyny Książę, asystując pogrzebowemu korowodowi krasnoludków z kryształową trumną, zauważa, że kawałek zatrutego jabłka wypada z jej ust i Królewna ożywa. Oświadcza się więc przyzwoicie i co prędzej, a potem żyją długo i szczęśliwie. O całowaniu nie ma mowy.

Tymczasem to właśnie Hollywood, które nawet w filmach rysunkowych dla maluchów nie wyobraża sobie ostatnio finału romantycznych historii bez całowanek, zaproponowało modyfikację i Książę Grimmów, tak jak Książę Perraulta, w wersji Hollywood całuje Śnieżkę. Zresztą zmarłą. Podwójne „fuj!”. Jeżeli pani aktorka wypowie się również gniewnie na temat tej kwestii, postaram się nie ominąć jej komentarza. 

Wbrew pozorom, choć ze szczyptą dziennikarskiej ironii, dotykamy bardzo ważnego, wychowawczego tematu. Gdzie jest granica rozumu przeciw irracjonalnemu lękowi, albo raczej przyzwolenia przeciw niebezpiecznej naiwności w relacjach osób, gdy w grę wchodzi dotyk.

Definicja „obcego”

Kluczem do uporządkowania niepotrzebnych emocji, a te podgrzewa dziś popkulturowy przekaz, naprawdę niewolny od indoktrynacji i fobii, jest zdroworozsądkowe, dość szczegółowe określenie definicji „obcego”. Nasze dzieci, funkcjonujące w wielu grupach społecznych i to nie tylko realnych – które łatwiej jest mieć rodzicom na oku, ale także wirtualnych – gdzie wgląd rodzicielski jest ograniczony, a w niektórych przypadkach niestety żaden, otwarte są naturalnie na kontakt z wieloma osobami. Bardzo różnymi osobami.

Skrajne postawy opiekunów obserwujących z troską to zjawisko mogą być następujące: Po pierwsze: mania prześladowcza, czyli każdy dorosły obok mojego dziecka to pedofil, pilnujmy więc syna czy córki jak twierdzy i postawmy straż przy każdej bramie, nie dając dziecku samodzielnie wyjść ani zipnąć. Po drugie: bez przesady. Mnie nie porwali, to i jego czy jej nie porwą. Ja tam nie wnikam, co robi i z kim, byle lekcje były odrobione, bo mi się nie chce potem słuchać od wychowawcy.

W przypadku wspólnego z dzieckiem zdefiniowania listy „swoich” i „obcych”, sprawa znacznie się upraszcza, emocje opadają, a ryzyko problemów na własną prośbę maleje. Przy czym „swoi” to nie tylko rodzice, rodzeństwo i dziadkowie. „Swoi” to również dalecy krewni, znani od lat, życzliwi sąsiedzi; przyjaciele rodziny, wychowawca w szkole i mądrzy nauczyciele. „Swoim” może być pani z biblioteki, trener koszykówki, znajomy ksiądz czy siostra zakonna, drużynowy, dobrze wychowany kolega z klasy itd. Ludzie sprawdzeni w boju, od lat cieszący się naszym zasłużonym zaufaniem, to swoi. Dlatego nie ma paniki, kiedy z gratulacjami czy życzliwością przytulą czasem nasze dziecko, porozmawiają z nim chwilę sam na sam, poczęstują czekoladą albo powiedzą mu coś miłego. Te zachowania są przecież normalne i życzliwe dla obu stron. Świat obcych zaczyna się zdecydowanie dalej od domu i naszego środowiska: to internet, przypadkowe osoby z ulicy czy autobusu, nieznajomi narzucający się i zachowujący zbyt wylewnie w różnych sytuacjach, proponujący znienacka podwiezienie, zaprowadzenie gdzieś albo próbujący wydobyć od naszego dziecka adres, numer telefonu lub inne prywatne informacje. Nie mówiąc o niekontrolowanym dotyku. Tutaj zachowania wymagają czujności i natychmiastowej interwencji opiekunów. Przy czym należy pamiętać, że możliwe są migracje z listy na listę. To logiczne, że „obcy” może stać się z czasem serdeczny przyjacielem, a „swoi” mogą zawieść. Ważne jednak, abyśmy jako dorośli mieli stałe, żywe i ciepłe relacje z naszymi dziećmi. Wtedy rozmowa o dziwnych czy niepokojących zachowaniach innych osób będzie od razu sygnałem do właściwej oceny albo wręcz działania, nawet wtedy, kiedy dziecko opowie nam o tym zawstydzone. Bez względu jednak, co nam powie, jak trudne czy krępujące będzie jego wyznanie, na pewno w finale powinniśmy je serdecznie przytulić.

Małgorzata Nawrocka


Redakcja photo
Redakcja

Data utworzenia: 23 czerwca 2023