Re-konstrukcja w ruchu

17 września 2021

O rekonstrukcji historycznej.

Re-konstrukcja w ruchu

17 września 2021

Re-konstrukcja w ruchu

Re-konstrukcja w ruchu

O rekonstrukcji historycznej.

„Harcerstwo+?”

Dokoła unosi się zapach dymu i siana rozesłanego w namiotach. Nad ogniskiem bulgocze strawa, przyjemnie wiercąc w nosach przechodniów (zapewne dużo cebuli i brukwi… a może tym razem pyszny żur?). Przed jednym z namiotów dwie dziewczyny zawzięcie „walczą” ze splątaną wełną, rozczesując ją smukłymi palcami (na pewno jeszcze tego wieczora ulegnie w ich dłoniach jakiejś twórczej metamorfozie – stając się niezbędnym elementem garderoby lub piękną ozdobą). Dwie inne splatają wianki z zerwanych wcześniej polnych kwiatów. Na drewnianej ławie pod wiatą grupka rozmówców żarliwie nad czymś debatuje, zagryzając trafne słowa mięsiwem, popijanym zawartością glinianych kubków.

Reko-mama gotuje z dzieckiem.
Gotowanie

Raz po raz rozlega się rubaszny śmiech i gromkie: „chwała mu!”. Gromadka piszczących dzieciaków bawi się w ganianego – robiąc rwetes, to podbiegają, to zbiegają ze wzgórza, nad którym królują ruiny zamku oświetlone zachodzącym słońcem. Kilku starszych chłopców urządziło sobie turniej – w skupieniu i ciszy członkowie jednej drużyny starają się zbić rzucanym z daleka kołkiem drewniane figurki „żołnierzy” przeciwnej drużyny, tak by przy tym nie strącić stojącego pośrodku placu „króla”. Z oddali dobiegają dźwięki strun i cicho nuconej pieśni. Z budki wartownika wyglądają dwie chmurne twarze, uważnie przeczesując oczyma okolicę. Sielsko. Spokojnie. Blisko natury…

Można by pomyśleć, że ktoś realizuje projekt pod nazwą „Harcerstwo+”. Ale to nie to! Bo może być i tak: świst przelatujących pocisków, coraz bliższy odgłos wystrzałów. Szybki przemarsz grupki ubłoconych żołnierzy. Za chwilę przeszywający powietrze krzyk: „Do ataku!”. Przeraźliwy huk amunicji, ciepło wybuchu rozlewające się po twarzach wszystkich wokół i swąd spalenizny. Drżąca pod stopami ziemia, której fragmenty wirują przez chwilę ponad wielką czarną bruzdą. Umundurowane ciała rozrzucone po murawie. Tętent koni w oddali. Tupot sanitariuszek z noszami. Ich nieskazitelnie białe fartuchy z czerwonym krzyżem pośród całego tego chaosu, grozy, nędzy. Jęki rannych. Wcielona apokalipsa…

Czyżby czas zniechęcony nierealnym niebieskawym blaskiem wszędobylskich ekranów zawrócił do miejsc i momentów prawdziwszych, bardziej namacalnych, ważniejszych? Nie, on nieubłaganie płynie dalej, pozostawiając z każdej chwili bagaż doświadczeń i refleksji. Ale wielu jest takich, którzy chcieliby go zawrócić. Próbują to zrobić – i czasami prawie im się udaje. To „rekoni”.

Kobieta prezentuje dzieciom podpłomyk.
Podpłomyki

Zjawisko rekonstrukcji historycznej (w slangu rekonów po prostu „reko”) ma całkiem długą historię. W Polsce można datować ją od okresu zaborów, gdy zaczęto reaktywować średniowieczne bractwa kurkowe i zakładać towarzystwa strzeleckie, służące manifestacji przywiązania do narodowej kultury i historii. W latach 60. XX w. w naszym kraju, podobnie jak na całym świecie, zaczęły formować się pierwsze niewielkie grupy skupiające pasjonatów. W 1977 r. miały już miejsce dwie masowe imprezy z udziałem rekonstruktorów: I Turniej Rycerski w Golubiu-Dobrzyniu i I Zlot Miłośników Kultury Indian. Po upadku komunizmu rekonstruktorzy zyskali dużo większą swobodę – mogli otwarcie prezentować swe zainteresowanie Armią Krajową, wojennymi militariami, działalnością formacji niepodległościowych…Obecnie najchętniej rekonstruowane przez Polaków okresy historyczne to średniowiecze, II i I wojna światowa, ale liczne są także formacje prezentujące realia XVII w. i epoki napoleońskiej, życie Słowian, wikingów, rzymskich legionistów, uczestników powstania listopadowego, styczniowego lub warszawskiego.

Obecnie w kraju funkcjonuje co najmniej 458 grup rekonstrukcji historycznej (w skrócie: GRH), ale liczba ta może być w rzeczywistości nawet dwukrotnie wyższa, ponieważ nie wszystkie tego typu zgrupowania przyjmują formę stowarzyszeń czy organizacji. Szacuje się, iż w ruch rekonstrukcyjny zaangażowanych jest niemal 10000 Polaków. W ciągu jednego roku organizują oni ponad 300 wydarzeń o charakterze historycznym – pokazowym lub edukacyjnym, najczęściej towarzyszących obchodom ważnych świąt państwowych lub lokalnym wydarzeniom kulturalnym.

Zasięg tych eventów bywa bardzo różny. W uroczystych obchodach kolejnych rocznic grunwaldzkiej batalii bierze udział wielotysięczny, wielonarodowościowy tłum, ale sława wielu przedsięwzięć nie wychodzi poza opłotki danego miasta lub powiatu. Jednak zarówno te drobne historyczne spotkania opierające się na skromnych przemarszach osób w historycznych strojach czy inscenizacjach epizodów z lokalnej historii, jak i głośne turnieje rycerskie, ściągające międzynarodowe grono uczestników i  obserwatorów, a także rekonstrukcje bitew II wojny światowej – wszystkie te formy prezentowania przeszłości zyskują z dnia na dzień coraz większą popularność.

Rekonstrukcja czyli od-twarzanie

Zjawisko realistycznego przedstawiania dawnych wydarzeń, strojów i przedmiotów codziennego użytku zwykle bywa nazywane odtwórstwem historycznym, ale także nurtem „żywej historii” czy „turystyką historyczną”. Rekonstrukcja historyczna ma w sobie wiele z zabawy, teatru i… nauczania. Łączy teorię, zmysłowe wrażenia i praktyczne umiejętności z dużą dozą emocji, doświadczanych zarówno przez tych, którzy historię próbują odtwarzać, tłukąc się mieczami lub celując do siebie ze stenów, jak i tych, na których opada bitewny kurz jako na biernych obserwatorów – uczniów. Jednak – jak potwierdzają weterani odtwórczych przedsięwzięć – „wiedza na temat historii odtwarzanej epoki to podstawa dobrej rekonstrukcji. Trzeba lubić historię i lubić się ciągle jej uczyć!”.

Celem odtwórstwa jest „zrekonstruowanie” konkretnych zdarzeń z przeszłości lub wybranych aspektów życia w danym okresie historycznym z wykorzystaniem odpowiednich ubiorów i artefaktów (oryginalnych lub wytworzonych współcześnie z surowców jak najbardziej zbliżonych do historycznych). Ważne są zatem nie tylko stroje i militaria, ale także biżuteria, naczynia, meble. Wykorzystywane przez rekonstruktorów przedmioty muszą być zgodne z przekazami ze źródeł historycznych, toteż bardzo często rekoni zagłębiają się w lekturę starych rękopisów – kodeksów, eposów, kronik, tekstów religijnych. Wielu podpowiedzi na temat realiów codziennego życia w dawnych epokach dostarcza im także literatura i ikonografia (iluminacje w księgach, miniatury, freski, obrazy, drzewo- i miedzioryty), a tym, którzy odtwarzają bliższe nam okresy – pamiętniki, przekazy prasowe, dokumenty życia codziennego, takie jak listy, fotografie… Jednak i przy najlepszych intencjach nie da się w tym „odtwarzaniu” uniknąć łączenia historyczności z mentalnymi i materialnymi realiami XXI w. – stąd chociażby współczesne dowcipy w ustach rzymskiego legionisty, pomalowane paznokcie u słowiańskiej dzieweczki na Ślęży, elektroniczny zegarek na nadgarstku żołnierza I Brygady czy kalosze pod średniowieczną suknią na grunwaldzkim polu po kilkudniowym deszczu…

Dzielność i samodzielność

Reko-tata z małą córeczką
Reko-tata

Z rekonstrukcją nie ma żartów! Każdy członek grupy rekonstrukcyjnej musi samodzielnie zdobyć i skompletować potrzebny ekwipunek – zależnie od odtwarzanego okresu i specyfiki postaci może to być zbroja rycerska, strój cywilny, umundurowanie, uniform danej grupy zawodowej…

Na ile „koszerne” (tu czytaj jako: zgodne z dostępną wiedzą historyczną i ikonograficznymi przedstawieniami) są perły na szyi XIV-wiecznej damy? Czy nałęczka musi być jedwabna, czy może być z  bawełny? Ile metrów granatowego sukna potrzeba na uszycie munduru żołnierza Legionów Polskich? Czy w menażce powstańca warszawskiego może się znaleźć kawałek schabu, czy tylko marmolada z buraków? – to wszystko dylematy mogące spędzać sen z  oczu rekonstruktorom… Łatwo popaść w  niełaskę rekonstrukcyjnej braci czy stać się obiektem kpin zgromadzonej na imprezie publiczności, jeśli popełnimy historyczne faux pas. A nikt nie chce „plamy na honorze”, każdy rekon pragnie osiągnąć profesjonalny poziom w swym odtwórstwie!

A poza tym: ile to wszystko będzie kosztowało? Reko nie jest tanim hobby! Dlatego bardzo często gromadzenie ekwipunku trwa latami. O ile nie jest sztuką spreparować prostą lnianą suknię, to nabycie repliki uzbrojenia może okazać się skomplikowane – i drogie. Koszt hełmu dla średniowiecznego rycerza to ok. 600 zł, pełne uzbrojenie husarza może kosztować nawet kilkanaście tysięcy zł, a płaszcz oficerski ok. 1300 zł. Jeśli jakiś „sarmata” chciałby prócz pysznego żupana, kontusza, pasa oraz militariów zdobyć i konia… to konia z rzędem temu, kto podoła finansowo takiemu przedsięwzięciu! Ale… satysfakcja gwarantowana.

Najważniejsze jednak, że bardzo pożądane jest samodzielne „obszycie się” – zaprojektowanie, a nawet wykonanie przez rekonstruktora poszczególnych elementów własnego wyposażenia. A to skłania do niebywałej kreatywności w pozyskiwaniu surowców, motywuje do wzięcia w dłoń igły i nici, skóry i dratwy, młotka i gwoździ… Dzięki ruchowi rekonstrukcyjnemu nie ulegają zapomnieniu dawne zawody, takie jak kaletnictwo, garbarstwo, garncarstwo, odlewnictwo. Odżywa moda na ręczny haft. Pojawia się zainteresowanie słowiańską i staropolską sztuką kulinarną – krążyć zaczynają przepisy na smaczne, w 100% naturalne potrawy. A towarzyszy temu ruch na świeżym powietrzu i nieunikniony wysiłek fizyczny. Aż dziw, że to wszystko raduje leniuchów z XXI w., rozpieszczonych masową dostępnością wszystkiego!

Materialna warstwa rekonstrukcji to jednak nie koniec!

Z poznawaniem konkretnej epoki idzie w parze przywiązanie do wartości wyznawanych przez jej bohaterów. Osoby rekonstruujące wydarzenia II wojny światowej często utożsamiają się z etosem „żołnierzy wyklętych”, polscy rycerze przyjmują – i to w całkiem sformalizowanej formie – zasady postępowania zgodne ze średniowiecznym kodeksem. Uogólniając, można stwierdzić, że grupy rekonstrukcyjne przyczyniają się nie tylko do szerzenia obyczajowości typowej dla odtwarzanej epoki, ale kształtują swe praktyki w oparciu o wartości takie jak: honor, odwaga, patriotyzm, poczucie własnej godności, szacunek dla słabszych i bezpardonowość w walce z równymi sobie.

Dla starego i młodego Jednym z walorów działalności rekonstrukcyjnej wydaje się jej wielopokoleniowy charakter. Przekrój wiekowy w środowisku rekonów jest szeroki. Jak mówi Hetman Polny Rycerstwa Polskiego (działający w ruchu już ponad 25 lat): „Nasi koledzy przekroczyli siedemdziesiątkę. Najmłodsi – to nasze dzieci”. Podczas rozmaitych wydarzeń i zjazdów nie sposób nie zauważyć, że rekonstrukcyjna działalność to najczęściej „sport rodzinny”. Zainteresowani historią rodzice włączają do udziału swe dzieci. Małżonkowie wzajemnie zarażają się pasją, nawiązują wspólne znajomości, przyjaźnie, wspólnie przyjeżdżają na zgrupowania i pomagają sobie w zdobyciu niezbędnego wyposażenia.

Nierzadko dziadek, który rekonstruuje dawne rzemiosło – np. prezentując warsztat kowalski czy garncarski, uczy wnuka swego fachu. Stara zielarka zdradza dziewczętom tajniki naturalnych kosmetyków i barwników. „Rekonstrukcyjne” dzieci od małego przyswajają sobie w naturalny sposób nie tylko wiadomości, którymi operuje ich rodzina, ale także określony styl spędzania czasu i wiele praktycznych umiejętności. W średniowiecznym obozowisku każdy maluch ma nie tylko kontakt z akcesoriami woja czy rycerza i okazję, by potrenować władanie mieczem (na początek piankowym – nie żelaznym!), dzięki czemu szybko rozróżnia przeszywanicę od kolczugi, a kapalin od psiego pyska (rodzaje hełmów). Uczy się także szycia, haftu, plecenia sznurów na lucetce czy krajek na bardku, produkcji lalek z gałganków czy motanek, strugania z drewna, gotowania na ognisku, pieczenia podpłomyków…

To wspaniała przygoda, ale także nieustanny przekaz wiedzy. Przestrzeń, w której młody człowiek może docenić praktyczne umiejętności starszych i właściwie oszacować w tym kontekście własne – niekiedy przede wszystkim „elektroniczne” kompetencje. Nic więc dziwnego, że w rekonstrukcyjnych spotkaniach licznie biorą udział przedszkolaki, młodzi rodzice zabierają pod namiot nawet niemowlęta, które od małego swobodnie doświadczają świata – a w ich wychowaniu udział bierze „cała wioska”.

Akcja – interakcja – edukacja

Dwoje dzieci bawi się na sianie.
Zabawy na sianie

Wydarzenia organizowane z udziałem rekonstruktorów cieszą się popularnością w  środowisku edukacyjnym. Coraz częściej są oni zapraszani do szkół, gdzie organizują pokazy stroju i broni, opowiadając o dawnych czasach, prowadzą „lekcje żywej historii”. Miejsca tworzone lub objęte opieką GRH stają się celami szkolnych wycieczek (np. Jomsborg – warszawska warownia wikingów) oraz przestrzenią organizacji tematycznych obozów dla młodzieży (np. gród rycerski w Byczynie). Rekonstrukcyjna oferta edukacyjna podlega analizie na gruncie pedagogiki i przez wielu badaczy bywa dowartościowywana jako forma skuteczniejsza i  bardziej atrakcyjna niż typowo szkolny przekaz. Inni traktują odtwórcze inscenizacje raczej jako formę rozrywki niż rzetelne źródło wiedzy.

Odtwarzaniu na każdym kroku towarzyszy na wskroś współczesny komentarz. Jednak bez względu na to dynamiczny charakter rekonstrukcyjnego przekazu – pełen ruchu, barw, smaków, zapachów, interakcji widzów z odtwórcami (a więc polisensoryczny) może przeciętnemu uczniowi zapaść w  pamięć dużo bardziej niż „suchy” tekst przeczytanej książki. Nasza dzisiejsza wiedza z zakresu neurodydaktyki – pouczającej, w jaki sposób najskuteczniej uczy się ludzki mózg – pozwala stwierdzić, że udział w rekonstrukcji (zarówno bierny – w roli widza, jak i czynny – w roli odtwórcy) pod względem edukacyjnym oszacować należy wysoko.

Nie ulega wątpliwości, że działalność rekonstrukcyjna to warta wypróbowania propozycja – nie tylko odwracania w wolnym czasie jego biegu, od-twarzania historycznych realiów, ale także tworzenia złożonych realiów rodzinnych, przyjacielskich relacji, świadomego swej przeszłości społeczeństwa. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dołączyć do grona rekonów!

A jeśli nie czujemy się dobrze, gdy inni podziwiają nasz niecodzienny strój i narzędzia, zawsze możemy „rekonstruować” z bezpiecznego dystansu – najlepiej od razu poszukać w internecie kalendarza imprez historycznych odbywających się w najbliższej okolicy albo połączyć wyprawę w przeszłość z podróżą w przestrzeni, by zobaczyć na żywo turniej rycerski na zamku w Gniewie czy Łęczycy, kupić rękodzieło lub trunki na kramach w Inowłodzu, posłuchać słowiańskich śpiewów na wyspie Wolin, czy też wziąć udział w oblężeniu Malborka. Na niektóre z wydarzeń, odbywające się cyklicznie, być może trzeba będzie poczekać (potyczki z Krzyżakami raczej tylko w lipcu…), ale nie ma się czym martwić: sezon rekonstrukcyjny trwa praktycznie cały rok!

Karolina Strugińska


Redakcja photo
Redakcja

Data utworzenia: 17 września 2021