WSTĘP
Opowiemy dziś wam historię młodzieńca o imieniu Michał. Na pierwszy rzut oka niczym specjalnym nie odbiega w swoim zachowaniu od was wszystkich, ma kochających rodziców, przyjaciół, również chodzi do szkoły..., ale czy do końca jest chłopcem wdzięcznym za wszystko, co otrzymał od swoich rodziców, czy potrafi okazać im należny szacunek, miłość i zrozumienie?
Czas świąteczny – Wigilia, Boże Narodzenie i Nowy Rok – jest wspaniałą sposobnością, aby nadrobić to wszystko, co zostało gdzieś zatracone i zapomniane w bieganinie i stawianiu siebie zawsze na pierwszym miejscu. Popatrzmy...
(KOLĘDA/PASTORAŁKA)
W trakcie śpiewu:
/Mama sprząta, piecze ciasto, krząta się po kuchni. Michał ubiera kurtkę, porywa ciasteczko i wychodzi, mama za nim ruchem ręki wskazuje na zegarek – pytając gestem twarzy i rąk, o której wróci. Michał, wychodząc, wpada na ojca, który wyjmuje portfel i daje synowi kieszonkowe. Wychodzi. Ojciec się przebiera, wita z żoną, żona nalewa zupę/. Do drzwi puka i do mieszkania wchodzi przyjaciółka Michała Magda./
SCENA I
Magda: Dzień dobry, czy jest Michał?
Mama: Bardzo mi przykro... Może usiądziesz, właściwie powinien już wrócić. Poczekaj, proszę wejdź, napijesz się czegoś?
Magda: Dziękuję, nie będę przeszkadzać. Proszę powiedzieć Michałowi, że byłam. Umówiliśmy się, ale nie przyszedł – myślałam, że jest chory.
Mama: Przykro mi, że tak się stało. Zawsze dzwonił, gdy miał się spóźnić.
Magda: To ja już pójdę. Do zobaczenia. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku.
/Mama odprowadza Magdę do drzwi./
Ojciec: Wiesz co, szkoda mi tej dziewczyny, co ona sobie o nas pomyśli?
Mama: A może coś rzeczywiście się stało?
Ojciec: Oj..., przecież wiesz, że nie! Michał robi tak już nie pierwszy raz, wychodzi i jakby nigdy nic wraca o północy.
Mama: Żeby tylko nikt nie zadzwonił i nie powiedział, że coś się stało. Nie chcę nawet o tym myśleć.
Mama: Już nie wiem, czyja to wina, czy naprawdę nie potrafimy na niego wpłynąć, czy nie daliśmy mu wystarczająco dużo miłości?
Ojciec: Przestań – przecież wiesz, że tak nie jest. To duży chłopak. Teraz sam musi do tego dojść...
/DZWONI TELEFON /nagranie z dyktafonu/– PRZERAŻENIE MAMY!/
Mama: Halo – dzień dobry, ach, to ty, babciu....
(KOLĘDA/PASTORAŁKA)
SCENA II
/Zegar bije godz. 23. 00, półmrok, mama siedzi przy stoliczku, obok świeczka, telefon – zerka raz po raz do pamiętnika, wchodzi Michał./
Michał: Mamo, ty jeszcze nie śpisz?
Mama: Gdzie byłeś tak długo? Była Magda, dlaczego nie dzwoniłeś? Zobacz, która jest godzina.
Michał: Już jedenasta? Ale zasiedzieliśmy się, byłem z kumplami, na próbie. Mamo, ale damy czadu. Przekonasz się. A tata śpi?
Mama: Tak, jutro wcześnie rano jedzie w delegację i chce jak najszybciej wrócić na kolację wigilijną. Wiesz, że jutro jest Wigilia, masz urodziny. Nawet nie myśl, że wyjdziesz z domu na krok!
Michał: Mamo, jeszcze jedna próba, przecież wiesz, że ten koncert to nasza życiowa szansa..., no i mam urodziny..., przecież sama powiedziałaś... Mamo, ten koncert będzie moim najlepszym prezentem.
Mama: Synu, nie rób nam tego, nie w Wigilię. Ten wieczór chcemy spędzić razem przy kolacji. Po kolacji jedziemy do babci, do szpitala. Z opłatkiem. Przecież obiecałeś babuni! Nikt w ten wieczór nie powinien czuć się sam i „niepotrzebny”. Przypomnij sobie, ile jej zawdzięczamy!
Michał: Tak, wiem.Dobrej nocy mamo, przepraszam was.
Mama: Przepraszam, przepraszam, a za każdym razem robisz to samo. Idź już spać. Dobranoc.
/Schodzą ze sceny, gasną światła./
SCENA III
(KOLĘDA/PASTORAŁKA)
24 GRUDNIA – WIGILIA
/Kolacja, ojciec ubiera choinkę, pakuje prezenty, mama szykuje kolację, na stół kładzie opłatek. Z niepokojem wypatrują przyjścia syna, który nie zjawia się. Zegar bije godzinę 16.00./
Ojciec: O której Michał wczoraj wrócił? Tak szybko zasnąłem, byłem wykończony. Dobrze, że są święta, wreszcie będziemy razem.
/Ściska żonę w dowód miłości – czyni to z radością./
Ojciec: Cieszę się, że zebranie tak szybko się skończyło, byłbym wcześniej, ale jest okropnie ślisko....
Mama: Kochanie, jesteś na czas i to jest najważniejsze. Kocham cię.
Ojciec: Mam nadzieję, że Michał nie zapomni o swoich urodzinach i o kolacji.
Mama: Wyszedł dość wcześnie, wciąż mówi o tych próbach, o graniu, o życiowej szansie..., jeżeli dzięki nim ma być szczęśliwy, to niech idzie. Obiecał, że będzie na czas.
Ojciec: Przecież wiedział, że o czwartej będzie kolacja.
Mama: Poczekajmy jeszcze pół godziny...
Ojciec: Przykro mi, przecież babcia czeka. Trudno, podzielimy się opłatkiem i pojedziemy do babci, niech nie będzie sama. Dość tego dobrego, niezłe święta zgotował nam nasz jubilat.
/Oboje patrzą w stronę prezentu dla syna. /Dzielą się opłatkiem, wchodzą kolędnicy, śpiewają kolędę W żłobie leży, chór włącza się do śpiewu – w tym czasie kolędnicy dzielą się opłatkiem. Zabierają jakieś torby, wkładają opłatek, mama pisze kartkę z wiadomością do syna i zostawia ją na stole. Po wyjściu kilka razy dzwoni w mieszkaniu telefon./
SCENA IV
/Do domu wchodzi Michał trochę zmęczony, biegł. Jest godzina 19. 00, zdejmuje kurtkę i podchodzi do stołu./
Michał: Oo..., już siódma, chyba się spóźniłem. Mamo, tato, przepraszam..., ale..., mamo! mamo! /Czyta na głos kartkę od mamy:/
„Kochany syneczku, wszystkiego najlepszego, pojechaliśmy do Babuni, będziemy około godziny 22.00”.
/Ze stołu bierze opłatek, łamie kawałek i zjada, włącza radio, /nagranie z płyty DVD, laptopa./
Witamy wszystkich w ten wyjątkowy w roku dzień. Mamy nadzieję, że rodzinne kolacje dobiegają już końca, usiądźcie wygodnie w fotelach i w atmosferze rodzinnej sielanki pośpiewajcie razem z nami. A dziś przez cały wieczór słuchać będziemy naszych wspaniałych polskich kolęd. Pójdźmy wszyscy do stajenki....
/Nie wysłuchuje do końca, szuka następnej stacji, trafia na wiadomości – również nagranie z płyty DVD, laptopa./
Moi drodzy, są święta, jest ślisko, zwolnijcie trochę, noga z gazu, niech wszyscy dojadą do.... /nie wysłuchawszy do końca szuka kolejnej stacji – nagranie z płyty DVD, laptopa./
Na skrzyżowaniu przed szpitalem doszło do kolizji, z drogi podporządkowanej wprost w nadjeżdżające z przeciwka czarne audi uderzył samochód tranzyt – ciężko rannych pasażerów samochodu osobowego przewieziono do szpitala. Kierujący tranzytem miał we krwi dwa promile alkoholu. Apelujemy o ostrożność... .
Michał: Czarne audi? Przecież taki samochód mają moi rodzice...
/Dzwoni do mamy na komórkę, nikt nie odbiera – sygnał z laptopa./
Michał: Nie ma zasięgu, spróbuję później. Ale przecież ojciec jeździ bardzo ostrożnie... niemożliwe!
/Dzwoni telefon. Michał odbiera./
Michał: Dobry wieczór..., tak (...), tutaj mieszkają, a przepraszam, co się stało? Mieli wypadek?! Jak się czują? Dobrze, będę w domu, tak, będę czekał na telefon...
Michał: Nie będzie ich na koncercie...
SCENA V
PO WYPADKU
/Michał siedzi sam w domu, do drzwi puka kolega Michała, Rafał, wchodzi i wita się./
Michał: Cześć, Rafał.
Rafał: Cześć, Michał, jak rodzice?
Michał: Bez zmian, nadal nieprzytomni.
Rafał: Teraz to masz dobrze!
Michał: „Dobrze” – co masz na myśli?
Rafał: Zobacz, chata wolna, nikt ci nie truje głowy, o której to wrócisz?, gdzie byłeś?, co robiłeś?
Michał: Tak..., jesteśmy niewolnikami własnych rodziców.
Rafał: I to na każdym kroku!
Michał: Jutro wreszcie gramy, wszyscy zobaczą, na co nas stać!
Rafał: Taak gramy..., to już jutro?
Michał: Coś nie tak?
Rafał: Nie, wszystko w porządku..., pójdę już...
/Ktoś puka do drzwi..., /wchodzi brat kolegi Michała, Karol./
Karol: Dobrze, że cię znalazłem, rodzice się już denerwują!
Rafał: Co – denerwują?
Karol: Przecież dobrze wiesz, że wyjeżdżamy do Warszawy, do kochanej cioteczki Hanki i wujka Janka.
Michał: Co..., powiedz, że to nieprawda. Przecież jeszcze przed chwilą rozmawialiśmy o jutrzejszym koncercie, będzie tyle ciekawych kapel.Przychodzisz do mnie, mówisz mi, jak to mam dobrze, po czym wyjeżdżasz z rodzinką.
/Rafał patrzy na niego bez słowa./
Michał: A co ze mną? Przecież na ten koncert postawiłem wszystko, a ty teraz wykręcasz mi taki numer?
Rafał: To nie tylko ja, Wiesiu też... .
Michał: A nasz występ?
Rafał: I tak by nikt nie przyszedł, a poza tym... /wtrąca się Karol./
Karol: Musimy iść, oni czekają, będzie dym, jak zaraz nie wyjdziemy!
/Wychodzą, Michał zostaje sam, zszokowany całą sytuacją nalewa sobie wody do szklanki, łapie się za głowę, coś mruczy pod nosem. Idzie do pokoju rodziców, otwiera szufladę i wyjmuje jakiś notes./
Michał: Pamiętnik mamy... /wertuje po kartkach pamiętnika, zatrzymuje się na stronie./
Michał: 24 grudnia – 2007 rok, „...jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie...”,
Michał: Przecież to data moich urodzin /czyta dalej./
/Wspomnienia z pamiętnika czytane są głosem mamy nagranej i puszczonej z laptopa/ w oddali da się słyszeć spokojną muzykę./
„...dzisiaj urodziłam Michałka. Jest śliczny i taki bezbronny. Lekarz powiedział, że poleżę jeszcze kilka dni w szpitalu. To nic! Najważniejsze, że maluszek jest zdrowy”.
/Przewraca kilka kartek dalej./
„Michałek zachorował. Jest odwodniony. Kilka dni spędziłam z nim w szpitalu. Jezu mój! On jest taki kochany i delikatny. Dobry Boże, daj, żeby mój synek wyzdrowiał”.
/Jeszcze kilka kartek dalej./
„Dzisiaj przeżyłam straszny dzień. Pobiegłam na kilka minut do sklepu. Przybiegła sąsiadka z dołu, krzycząc, że jej zalałam całe mieszkanie. Mało co nie umarłam ze strachu. Przecież tam jest moje dziecko. Co się stało? Do głowy sunęły mi się same czarne myśli: woda, wanna, mój maleńki synek.... Ze strachu nie mogłam złapać powietrza. Gdy otworzyłam drzwi mieszkania, zobaczyłam podłogę zalaną wodą, a moje dziecko... w łazience robi pranie ubranek swoich małych ulubieńców..., pewnie nas to pranie będzie drogo kosztować! No cóż. Bywa i tak. Złość jednak szybko minęła, kiedy Michałek powiedział na powitanie, gdy zobaczył mnie w drzwiach łazienki: Mama, ziośtaw, ja siam, Michałek śpiąta. To jest mój najukochańszy skarb w świecie”!
/Michał łapie się za głowę, z laptopa słychać różne odgłosy mieszane – muzyka, dialogi, odgłosy zwierząt, sygnał ambulansu itp..., po chwili upada, leży półprzytomny, krzyczy./
Michał: Mamo, tato..., gdzie jesteście?!
/Do domu wchodzi Magda./
SCENA VI
Magda: Michał, co ci się stało? /podaje mu wodę./
Michał: Mamo, tato... .
Magda: Michał, masz jeszcze wodę.
Michał: Magda, przepraszam, ale byłem głupi, jak mogłem. Nie odchodź... .
Magda: Nigdzie nie idę!
Michał: Przepraszam was, tak mi przykro, co ja zrobiłem. Dziś są moje urodziny, była kolacja wigilijna, a ja wybrałem kumpli, którzy i tak mnie zostawili. Nie chcę być sam... /rozpaczliwie./
Magda: I nie będziesz musiał!
Michał: Co ty mówisz?
Magda: Mówiłam ci już, że moja mama pracuje w szpitalu – nie pamiętasz?! Dzwoniła do mnie, ma dzisiaj nocny dyżur, twoi rodzice odzyskali przytomność.
Michał: Będzie dobrze?
Magda: Michał, oni czekają na ciebie. Bardzo cię kochają.
Michał: Czy mogę to jeszcze naprawić?
Magda: Tak, Michał, pamiętaj, masz nas. Mając rodzinę – mamy tak wiele.
Michał: Przepraszam Was!
Magda: Już dobrze....
(KOLĘDA/PASTORAŁKA)
/Wśród nocnej ciszy, ale od drugiej zwrotki: Poszli, znaleźli..., Wesołą nowinę, bracia słuchajcie./ /W czasie kolędy rodzice Michała wchodzą na scenę i dzielą się opłatkiem, podają sobie ręce, na twarzy uśmiech radości – pozostali aktorzy również wychodzą na środek – na zakończenie kłaniają się i wychodzą/.
Dariusz Gwiazda