Zabójcze podglądanie

11 września 2022

O patostreamingu

Zabójcze podglądanie

11 września 2022

Zabójcze podglądanie

Zabójcze podglądanie

O patostreamingu

Patostreaming to w pewnym sensie zjawisko i nowe, i stare jak świat. Nazwa wzięła się z połączenia dwóch słów: „patologia” oraz „streaming”. To pierwsze słowo jest powszechnie zrozumiałe, streaming to transmitowanie przekazu na żywo, bez cięć i montażu. Jednym z najbardziej popularnych rodzajów streamingu są relacje na żywo z rozgrywek gier wideo. Stąd też pośrednio wywodzi się poruszane w artykule zjawisko. 

Ideą streamingu jest wynagradzanie twórców przez oglądających. Ktoś poświęca swój czas, by tworzyć widowisko na żywo – na przykład relację z gry, a obserwujący go mogą go wspomóc finansowo, wpłacając tzw. donejty (od angielskiego donate). Płaci się za możliwość umieszczenia komentarza (podobne do płatnych smsów w programach na żywo w telewizji), lub ot, tak sobie, by wesprzeć twórcę. Donejty mają różną wartość – od kilku do kilku tysięcy złotych.

Na platformach streamingowych można spotkać tłumy twórców. Aby stać się kimś godnym obserwowania, najlepiej robić coś niezwykłego, przyciągającego uwagę. I tak popularność zyskują gracze kwieciście przeklinający czy robiący rzeczy na granicy legalności, innymi słowy dostarczający ekscytującej, choć prymitywnej rozrywki. Przy czym to jeszcze nie jest prawdziwy patostreaming. To zwykłe przeklinanie przy grze.

„Prawdziwym" patostreamingiem jest transmitowanie na żywo patologicznych zachowań. Bicie się pod wpływem alkoholu czy narkotyków, przeplatane wulgarnymi bluzgami, zmuszanie starszej osoby do wypicia duszkiem piwa, bicie dziewczyny butelką po głowie, podjudzanie setek ludzi do zalania falą cyberprzemocy i gróźb karalnych kogoś, kto podpadł patostreamerowi, w końcu nakłanianie nieletnich do rozbierania się przed kamerą i transmitowanie tego na żywo. Ta wyliczanka pokazuje mniej więcej zakres działalności patostreamerów. Warunek? Musi to wyglądać autentycznie, zwykli ludzie próbujący to naśladować w celach zarobkowych szybko są demaskowani, choć pod wpływem afer sprzed kilku już lat (jak np. aresztowanie osławionego patostreamera Gurala pod zarzutem molestowania seksualnego nieletniej) najpopularniejsi „twórcy” zaczęli tłumaczyć, że wiele scen jest aranżowanych, by zapewnić lepszą oglądalność, więc nie jest to prawdziwa przemoc.

Czy to coś nowego?

Niekoniecznie. Zachowania patologiczne zawsze przyciągały uwagę i to grubo, zanim powstał internet. Walki gladiatorów, publiczne egzekucje, pokazy dziwolągów –– to wszystko było analogowym odpowiednikiem patostreamingu:  pokazem na żywo agresji, śmierci, okaleczeń, publicznym poniżaniem ludzi. Teoretycznie te zjawiska współcześnie zaniknęły, w praktyce przeniosły się do internetu. Jak usłyszałam od znajomego kulturoznawcy: „Widocznie każde pokolenie ma tak samo, tyle że za pomocą innych środków. Za czasów mojej nauki w szkole były to klasyczne jajca typu siadanie na poduchę bezpieczeństwa z auta i wylatywanie do góry, nagrywane byle jaką kamerką i potem puszczane w sieć. W ruskim obiegu była seria filmików «Frajer to nie osoba, frajer to taki los»” z poniżaniem, zmuszaniem do jedzenia fekaliów, biciem, wsadzaniem głowy do kibla. Potem hitem było nagrywanie meneli. Dziś menele nagrywają się sami i jeszcze na tym zarabiają”. Innymi słowy – zachowania ludzkie, niestety też te najpodlejsze, się nie zmieniły, zmieniła się technologia.

Czy moje dziecko ogląda patostreaming?

Kim jest typowy widz? Wchodząc na profile patostreamerów, widzimy zaledwie nicki osób ich wspierających, lecz osoby zainteresowane mogą dowiedzieć się więcej o wiernych fanach. Osoby, które zadały sobie ten trud, potwierdzają – dużą część oglądających stanowią nieletni i dzieci. Czy nasze pociechy należą do tej grupy?

To trudne pytanie. Także dla dzieci i młodzieży. W badaniach NASK z 2020 roku (opisanych w raporcie „Nastolatki 3.0") zdecydowana większość (72,8%) zaprzecza, jakoby oglądało patostreamerów, a przyznaje się do tego 17,1%. Jednak aż 10,2% odpowiedziało:  „nie wiem, czy oglądam”.

Być może wynika to z definicji, którą przedstawił zespół badawczy, definiując patostreaming jako materiały filmowe, zamieszczane w internecie, przedstawiające patologiczne zachowania: przekazy pełne przemocy fizycznej, słownej, wulgaryzmów, prezentujące nieakceptowalne w społeczeństwie zachowania.

Młodzież potrafi uparcie dyskutować o definicjach. Czy ktoś, kto po prostu gra i przeklina, jest patostreamerem? Większość młodzieży stwierdzi, że nie – tu nikomu nie dzieje się krzywda. Wielu uważa, że dopóki nie zostaje wyrządzona realna szkoda drugiej osobie (bez jej przyzwolenia), nie można mówić o patostreamingu. Tym bardziej, że granica jest naprawdę płynna. Do czego zaliczyć np. filmy z serii „Jackass”, w których zawodowi kaskaderzy podejmują aktywności niebezpieczne dla zdrowia, grożące kalectwem, często bardzo wulgarne, robią sobie na planie „dowcipy”, polegające np. na wysadzeniu w powietrze toi-toia, w którym przebywa kolega z planu, co zresztą wpisane jest w kontrakt i objęte ubezpieczeniem? To też patologia na ekranie, tyle że prezentowana przez kaskaderów, nie żuli.

Badania NASK pokazują jeszcze jedną ciekawą rzecz – w porównaniu z analogicznym badaniem sprzed kilku lat – mniej młodych osób przyznaje się do oglądania takich treści. Pytanie brzmi: czy dzięki kampaniom piętnującym patostreaming dzieci porzuciły oglądanie,  czy po prostu przestały się do tego przyznawać?

Przypomina to wyniki badań dotyczących cyberprzemocy, z których wynikało, że mniejsze dzieci angażowały się w nią często, a nagle koło 13. roku życia poziom cyberprzemocy gwałtownie opadał. Wtedy też podstawowe pytanie brzmiało – czy młodzi rezygnują z prześladowań online, czy zwyczajnie nabywają większej wprawy w ukrywaniu tego przed dorosłymi?

Dlaczego to jest tak popularne?

Przede wszystkim dlatego, że pozwala ludziom poczuć się lepszymi. Oglądają dane zachowania i porównują: „No, ja bym nigdy w życiu się tak nie zachował”. Oglądanie patologii pozwala też na podniesienie własnej samooceny. Inna rzecz to interaktywność, świadomość, że czyjeś kilka złotych może pchnąć twórcę do jeszcze głupszych czy bardziej zdegenerowanych zachowań. W przypadku nastolatków może dojść i kwestia presji grupowej, jak i podniecenie kosztowania owocu zakazanego lub wyraz buntu przeciw dorosłym. A czasem – perspektywa „profesjonalizacji”. Na patostremingu można zarobić wiele tysięcy miesięcznie, dla niektórych młodych osób to kusząca wizja „zawodu przyszłości”.

Niestety, konsekwencją regularnego oglądania takich treści jest normalizacja patologii. Gdy ktoś miesiącami śledzi czyjeś życie, zaczyna się do obserwowanych rzeczy przyzwyczajać, zaczyna sympatyzować z popularnym bohaterem patostreamu i uznawać jego zachowania za akceptowalne. Było to zwłaszcza widoczne w przypadku, od którego zaczęto głośno mówić o problemie – Gurala, który nagabywał trzynastolatkę do rozebrania się przed kamerą, co było transmitowane przed tysiącami widzów, z których zdecydowana większość nie widziała w tym problemu.

Rozwiązania?

Mniejszym dzieciom (początek szkoły podstawowej) nie należy pozwalać na samodzielne wybieranie aktywności online. Warto na komputerze, z którego korzysta dziecko, mieć zainstalowane programy pozwalające na blokadę określonych treści i portali. Mniejszym dzieciom po prostu tłumaczymy, że internet jest trochę jak miasto. Są miejsca, gdzie można spotkać chuliganów, którzy nam zrobią krzywdę. Dlatego tak samo, jak rodzic nie wypuści dziecka samemu do dzielnicy o złej reputacji, tak samo pomaga w unikaniu złych części internetu. Mniejsze dzieci to zwykle przyjmują, problem pojawia się na poziomie ustaleń z nastolatkami, które z reguły uznają się za osoby dorosłe, dojrzałe i niezniszczalne.

Na pewno warto rozmawiać z nastolatkiem o problemie, unikając konfrontacji typu: Czy oglądasz takie rzeczy? Dobre, pobudzające do myślenia pytania to:

  • Jak sądzisz, gdy ktoś wpłaca patostreamerowi nawet tylko kilka złotych, jakie będą tego konsekwencje – tu i teraz, ale też długoterminowe? (Dążymy do konkluzji, że płacąc komuś, by zrobił rzeczy niemoralne i krzywdzące, mamy w tym współudział i jesteśmy winni wyrządzenia komuś krzywdy).
  • Istnieje takie mądre powiedzenie – z kim przestajesz, taki się stajesz. Jak sądzisz, na ile odnosi się ono do kogoś, kto spędza więcej czasu, oglądając patostreamerów niż z kolegami? (Dążymy do konkluzji, że nie trzeba aktywnie wspierać patostreamera finansowo, by wyrządzić komuś krzywdę. Oglądając takie rzeczy, krzywdzimy samych siebie, bo obojętniejemy na zło i uznajemy patologię za normę – tu można posłużyć się opisanym wyżej przykładem Gurala).
  • Dlaczego ludzie oglądają takie rzeczy? Co warto robić w zamian? (Pożądana konkluzja – jeśli robimy to dla zabicia czasu, to lepiej wymyślić siebie inne fajne rzeczy do robienia, jeśli dla podniesienia poczucia własnej wartości – to też lepiej wymyślić zdrowe sposoby osiągnięcia tego).

Generalnie z nastolatkiem warto rozmawiać tak, by sam wyciągał wnioski, bo wtedy bardziej się nimi przejmie.

Warto pamiętać, że tak naprawdę kluczem do ustrzeżenia dziecka przed zagrożeniami internetu jest rozmawianie – nie tylko o zagrożeniach, lecz też o pozytywnych stronach nowych technologii. Interesujmy się życiem wirtualnym naszych dzieci – rozmawiając z nimi o tym nie tonem inkwizytorskim, a troski i szczerego zainteresowania.

Bogna Białecka


Redakcja photo
Redakcja

Data utworzenia: 11 września 2022